oraz inne związane z tym tematem głupoty

wtorek, 27 grudnia 2011

Filmy Przeróżne: 50/50

Był kiedyś taki odcinek Doktora House'a, w którym do przychodni przyszła młoda dziewczyna uskarżająca się na ciągły kaszel, a potem okazało się, że dziewucha ma nieuleczalne, ostatnie stadium raka płuc i zostało jej tylko kilka miesięcy życia. Kiedy mnie jakiś rok temu także zaczął męczyć kaszel, oczywiście od razu przypomniałam sobie sytuację z serialu i zaczęłam snuć najczarniejsze scenariusze z możliwych. Przy czym w naszych, polskich realiach jeszcze bardziej, niż nowotworu bałam się tego, że lekarz przepisze mi jakieś syropy na kaszel, antybiotyki oraz inne specyfiki, a jak w końcu okaże się, że nie męczy mnie przeziębienie, tylko coś znacznie gorszego, to będzie już za późno na leczenie.

Szczęśliwie dla mnie kaszel okazał się niegroźny. Ale nie zmienia to faktu, że przez jakiś czas zastanawiałam się, "co by było, gdyby". Ponownie zaczęłam się nad tym zastanawiać wczoraj, podczas oglądania filmu 50/50.


Główny bohater filmu - Adam - jest człowiekiem grzecznym, spokojnym i prowadzącym zdrowy tryb życia. Nie pije, nie pali, uprawia jogging, segreguje śmieci, jest wierny swojej dziewczynie. Po prostu - wzorowy obywatel. Gdy niespodziewanie zaczyna mu doskwierać ból pleców myśli, że po prostu nadwyrężył sobie jakiś mięsień i nie spodziewając się niczego złego - idzie po poradę do lekarza. Tymczasem doktor diagnozuje u niego nowotwór. Szanse na to, że Adam wyzdrowieje, wynoszą pięćdziesiąt procent.


W filmie najbardziej urzekła mnie zwykłość przedstawionej w nim historii. Bo takim Adamem mógłby być ktoś, kogo znamy - nasz sąsiad, ktoś znajomy, najlepszy przyjaciel lub członek rodziny. A nasza reakcja na wiadomość o nowotworze tej osoby, również byłaby podobna, jak u bohaterów w filmie. Jedni byliby zrozpaczeni, inni staraliby się zachowywać tak normalnie, iż byliby aż nienaturalni, jeszcze inni krzyknęliby "Carpe diem!" i namawiali chorego by żył tak, jakby jutra miało nie być. Dodatkowo wszyscy powtarzaliby w kółko "nie przejmuj się, wszystko będzie dobrze, wyzdrowiejesz", choć w głębi duszy myśleliby odwrotnie - "o nie, przecież możesz umrzeć!".

Co więcej - takim Adamem mógłby być każdy z nas. I nie wiem, jak wy, ale myślę, że ja na wiadomość o tym, że mam raka zareagowałabym podobnie, jak on. Z jednej strony denerwowałoby mnie całe zamieszanie, jakie powstałoby wokół mojej osoby. Miałabym dość tego, że co chwila ktoś odwiedzałby mnie lub dzwonił z zapytaniem "jak się czujesz?", "jak mogę ci pomóc?", "ugotować ci zupę?" albo co gorsza mówił, samemu nie wierząc we własne słowa, że wszystko będzie dobrze, że na pewno wyzdrowieję. Oj tak, denerwowałoby mnie to wszystko tak samo, jak wkurzało Adama. Ale jednocześnie, podobnie jak on w chwili, gdy miałby zapaść ostateczny werdykt dotyczący mojego życia i śmierci, nie chciałabym być sama, pragnęłabym mieć u boku rodzinę i przyjaciół.


Prawdziwość 50/50 objawia się nie tylko w zachowaniu bohaterów, ale także w całej fabule filmu. W tym, że łzy przeplatają się ze śmiechem, ale jednocześnie nie ma w tym wszystkim czystego dramatyzmu lub też komizmu. Nawet scenografia i wszystko inne zostało pokazane w sposób prawdziwy, bez upiększania. Wiecznie pochmurne miasto, w którym toczy się akcja, brzydki i kościsty pies Adama, farba złuszczająca się ze ścian oraz szary, ciężki dym wypalonej marihuany. Tylko szpital prezentował się typowo amerykańsko i gdyby nie on, można byłoby cały film odnieść do naszej, polskiej rzeczywistości.


Trudno mi napisać coś więcej, ale w tym wypadku ta niemożliwość działa tylko i wyłącznie na korzyść filmu. Bo skoro fabuła jest prosta i nieskomplikowana, to i jej recenzja nie powinna być długa.

W każdym razie 50/50 jest dziełem naprawdę mądrym, dającym do myślenia i wzruszającym. Nie będę zdradzać, jak się skończył, ale moim zdaniem bez względu na to, czy finał byłby szczęśliwy, czy też nie - całość nie traciłaby na swojej wymowie i wartości.


Moja ocena: 5/5



...i to samo w 3D...

1 komentarz:

  1. Wczoraj widziałam. Racja, nowotworowa rzeczywistość podana dość lekko i strawnie. Szybko mi cały film przeleciał i nagle zrobiła się 2 w nocy. Hej, zwróciłaś uwagę w jaki sposób doktorek przekazał mu diagnozę? Myślę, że to czysto akademicki przykład jak tego nie powinno się robić.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...