oraz inne związane z tym tematem głupoty

środa, 11 lipca 2012

Czerwcowe Szaleństwo Serialowe

Czerwiec okazał się czasem serialowej posuchy. Ale, że była sesja, to należało na coś zerknąć w trakcie zakuwania do egzaminów. Rzuciłam więc okiem na trzy seriale, których nie widziałam wcześniej. Produkcje może niezbyt ambitne, ale przecież właśnie takie najlepiej ogląda się w tym szczególnym okresie roku akademickiego.


Continuum

W niedalekiej, ale dość futurystycznej przyszłości, grupa terrorystów robi powtórkę z 11 września i wysadza w powietrze wieżowiec. Bojówkarze zostają złapani i skazani na śmierć, ale tuż przed wykonaniem wyroku, przy pomocy kieszonkowego DeLoreana uciekają do przeszłości. Przypadkowo na podróż załapuje się też super-unowocześniona pani policjantka. Niestety wszyscy - zamiast planowanych pięciu lat wstecz, cofają się aż o 65 wiosen do tyłu. Czyli do czasów nam współczesnych. Po wylądowaniu w roku 2012 terroryści szybko uciekają do podziemia, by tam knuć swoje podłe plany, a my widzowie, pozostajemy z policjantką, która pragnie zarówno powstrzymać zbirów, jak i wrócić do swoich czasów. Aha - ta właśnie pani jest też główną bohaterką serialu, jakby ktoś się pytał.

Zapowiadało się nieźle, ale już po obejrzeniu pierwszego odcinka czułam, że nie wyjdzie z tego serialu wiele dobrego. Produkcja zalicza się niestety do grona tych, o których nie można powiedzieć ani niczego złego, ani niczego dobrego. Jest ona po prostu nijaka. Brakuje jej „tego czegoś”, co sprawiałoby, że z niecierpliwością wyczekiwałabym emisji następnego odcinka.

Poza tym diabeł jak zawsze tkwi w szczegółach. A w Continuum pojawia się cała masa drobnych niedociągnięć oraz nieprawidłowości. Te sprawiają, że mój upierdliwy umysł podczas oglądania serialu co chwilę zadawał pytania typu „czy to w ogóle jest możliwe” albo „gdzie w tym jest logika”.

Jakieś przykłady? Proszę bardzo. Będą aż trzy.

1) Pani policjantka ma do mózgu wszczepiony implant, który pozwala jej widzieć w ciemności i podczerwieni, dostrzegać odciski palców oraz wykonywać całą masę innych super czynności. Ale mimo to babka nie potrafi wycelować z pistoletu i podczas każdej konfrontacji z terrorystami, ci źli prawie zawsze wychodzą z tego typu potyczek niepodziurawieni.

2) Pani policjantka bez większych problemów dogaduje się z ludźmi z naszych czasów. Wie też, jak zhakować bankomat, wynająć pokój w hotelu i posługiwać się współczesną bronią. Ale nie ma pojęcia, w jaki sposób korzysta się z telefonów komórkowych, prowadzi samochód i nie potrafi grać w kamień-nożyczki-papier (to ostatnie jest o tyle dziwne, że tą zabawę wymyślili jeszcze starożytni Celtowie, więc raczej mało prawdopodobne, by nagle, za 65 lat świat o tej grze zapomniał).

I jeszcze co ciekawe - źli terroryści nie mają podobnych problemów związanych z pojmowaniem współczesnego nam świata.

3) Jednym z pomocników pani policjantki jest nastoletni, genialny haker. Zawsze mnie zastanawiało skąd tacy bohaterowie biorą kasę na cały swój sprzęt elektroniczny (haker z tego serialu jest postacią pozytywną, nie wykrada więc pieniędzy z elektronicznych kont bankowych). Warto też wspomnieć, że pokój, w którym chłopak trzyma swoje super zabawki jest chroniony pancernymi drzwiami, które można otworzyć tylko znając odpowiedni kod i posiadając właściwe linie papilarne. Niby mądrze, tylko że całe pomieszczenie znajduje się w starej, drewnianej szopie, do której potencjalny złodziej mógłby dostać się bez problemu, gdyby tylko rozrąbał siekierą ścianę.


No dobrze. Obejrzałam kilka pierwszych odcinków tegoż serialu. I niestety nie mam ochoty na więcej. Przy czym, jak już napisałam: to nie jest zła produkcja. Być może Continuum znajdzie wiernych fanów i będzie kontynuowane przez kilka sezonów. Jednak jak dla mnie to wszystko przypomina bardzo ładną na zewnątrz, ale zupełnie pustą w środku wydmuszkę. A ponieważ sesja się skończyła, nie chce mi się tracić czasu na oglądanie następnych odcinków.

Moja ocena: 2/5

Dark Angel, sezon 1

Produkcja dość wiekowa, bo z 2000 roku. Obejrzałam, bo polecił mi ją kumpel. A dodatkowymi elementami zachęcającymi było to, że serial ma tylko dwa sezony oraz fakt, że jednym z jego twórców był James Cameron.

Trudno napisać o co dokładnie chodzi w Dark Angel, bo tak naprawdę z odcinka na odcinek dowiadujemy się po prostu coraz więcej. Najogólniej rzecz ujmując akcja toczy się znów w niedalekiej, ale tym razem dużo mniej futurystycznej przyszłości. W USA uderzył impuls elektromagnetyczny, który sprawił, że prawie wszystkie urządzenia elektroniczne zostały usmażone. A razem z nimi w niebyt odszedł niemal cały amerykański kapitał. Świat nie jest jednak tak straszliwy i groźny, jak w filmach o Mad Maxie. Owszem zdarzają się morderstwa i inne patologie, ale mimo to ludzie potrafią być dla siebie mili i życzliwi, a wieczorami zawsze mają czas, by wspólnie wyskoczyć na piwo do baru.

Główną bohaterką serialu jest Max - dziewczyna wyhodowana w wojskowym, genetycznym laboratorium i szkolona na superżołnierza. Nie chciało się jej jednak wojować, więc w dość młodym wieku, wraz z innymi udoskonalonymi genetycznie dzieciakami dała drapaka z militarnego ośrodka. Od tego czasu życie upływa jej na udawaniu normalnej dziewczyny z sąsiedztwa, uciekaniu przed wojskowymi, którzy wciąż pragną ją schwytać, oraz poszukiwaniu innych superwojowników, którzy uciekli razem z nią (a z którymi Max straciła kontakt).

Więcej zdradzać wam nie będę. Jestem po pierwszym sezonie i póki co serial wydaje mi się naprawdę niezły. Posiada fajnych bohaterów, nieźle napisane dialogi i ciekawy klimat. A całość podana jest w lekkiej, pełnej akcji formie.

Owszem, nie wszystko tutaj jest idealne. Pewne wątki mogłyby zostać rozwinięte inaczej, inne dałoby się zupełnie pominąć. Jednak to wszystko nie kole w oczy tak bardzo, jak to miało miejsce w Continuum. I właśnie, z chęcią zabieram się za oglądanie drugiego sezonu.

Moja ocena: 5/5

Teen Wolf

Historii tego typu opowiedziano już całkiem sporo. On - nastolatek, fajtłapa, szkolne popychadło i życiowy nieudacznik, pewnego dnia zostaje ugryziony przez coś, co przypomina wilka. I nagle jego życie zmienia się o 180 stopni. Z loosera przeistacza się w bohatera, kapitana szkolnej drużyny sportowej, przechadzającego się wśród rówieśników z dumnie podniesionym czołem. I na dodatek zdobywa serce dziewczyny, o której do tej pory mógł tylko marzyć. Potem jednak okazuje się, że jego nowy dar jest tak naprawdę przekleństwem, a chłopak musi zmierzyć się nie tylko z nadmiernym owłosieniem, potrzebą wycia do księżyca i rządzą krwi, ale na dodatek z bandą łowców potworów, którzy postanowili go upolować. I jakby tego wszystkiego było mało - dziewczyna naszego głównego bohatera podejrzewa, że ten skrywa przed nią jakiś sekret i ich związek zaczyna się z tego powodu powoli rozpadać.

Prawda, że słyszeliście podobne historie już setki razy? Ja także. Ale twórcy serialu wiedzieli, na co się porywają i postanowili podejść do całego tematu nieco bardziej innowacyjnie oraz z przymrużeniem oka. Dzięki temu Teen Wolf nie jest kolejnym ckliwym serialem dla zakompleksionych nastolatek. To produkcja pełna akcji, niegłupich dialogów, naprawdę zabawnych sytuacji i całkiem ciekawie skonstruowanych postaci. Twórcy bawią się zarówno konwencją związaną z wilkołakami jak i z zagraniami typowymi dla serialów skierowanych do nastolatków.

Oczywiście produkcja wciąż ma w sobie elementy typowe dla serialu, którego głównym targetem są młodociane fanki wampira Edwarda i innych jemu podobnych kreatur. Ale przez tego typu elementy można przebrnąć dość bezboleśnie, a czasem nawet - znaleźć powód, by się z nich pośmiać.

Niestety to wszystko, co napisałam powyżej tyczy się tylko pierwszego sezonu Teen Wolfa.

Ciąży na mnie chyba jakaś prastara, aztecka klątwa, która sprawia, że każdy serial, którego jestem widzem psuje zawsze wtedy, gdy zaczynam oglądać go na bieżąco. W tym wypadku niestety też tak było. Od drugiego sezonu produkcja zyskała dużo bardziej mhroczny i przez to gorszy wydźwięk. Dodatkowo scenarzyści zaczęli kombinować i jak to zawsze w takich przypadkach bywa - przekombinowali. A producenci dostali nieco więcej funduszy na efekty specjalne, i niestety zaczęli przesadzać z ich używaniem.

Postanowiłam dać Teen Wolfowi jeszcze miesiąc szansy (bo i tak nie mam nic lepszego do oglądania). Może się poprawi. Zobaczymy.

A tak w ogóle, to czy kiedykolwiek powstanie jakiś film lub serial, w którym wilkołaki nie będą wyglądać dziwnie i brutalnie rzecz mówiąc - żenująco? Bo niestety tutaj właśnie tak się one prezentują.

Moja ocena: 3/5

I jeszcze tak na marginesie, przy okazji Teen Wolf wspomnę o jednej fajnej rzeczy, która pojawiła się w serialu. Mianowicie za każdym razem, gdy w tle rozbrzmiewała jakaś piosenka, na dole filmu pojawiała się informacja dotycząca tego, co to za utwór i kto go śpiewa. Rozumiem, że jest to spowodowane tym, iż serial emituje MTV. Ale takie rozwiązanie powinno być standardowo stosowane w każdej stacji. Bo po pierwsze, sprzyja to promocji artystów, a po drugie ułatwia życie widzom, którzy potem nie muszą biegać po internecie i pytać, jaka to melodia.


No dobrze, moi mili. To koniec serialowego szaleństwa w tym miesiącu. Teraz pozostaje mi tylko odliczać dni do 15 lipca, czyli nowych odcinków Breaking Bad. A wierzę, że naprawdę jest na co czekać.

2 komentarze:

  1. W takim razie chyba się skusze na "Dark Angel". Twoja ocena i Cameron zachęcają:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwszy sezon był naprawdę niezły. Drugi, trochę gorszy, ale też dało się oglądać.
      Ogólnie, nie jest to serial, który koniecznie trzeba zobaczyć. Jednak teraz, w sezonie ogórkowym, lepiej obejrzeć coś takiego, niż katować się obecnie nadawanymi, nienajlepszymi serialami wakacyjnymi.
      Pozdrawiam!

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...