oraz inne związane z tym tematem głupoty

poniedziałek, 1 października 2012

Ogólnie Rzecz Ujmując:
Nie jestem serialowym no-lifem!

Rozpoczął się nowy sezon serialowy i wiem, że wcześniej, czy później usłyszę od któregoś z członków rodziny lub też jakiegoś znajomego, że ja to nic nie robię, tylko całymi dniami siedzę i oglądam te głupie seriale.

Rozumiem, że tego typu opinie na mój temat biorą się z niewiedzy, dopowiadania sobie pewnych spraw lub też innego wyolbrzymiania. W związku z tym postanowiłam przytoczyć dziś nieco liczb, przedstawić parę faktów i zaprezentować pewną opinię na temat wspomnianego w tytule no-lifowania.

Wszystko po to by wam - krytykujący mnie, niedobrzy ludzie - wyjaśnić, że nie jestem osobą, która poza serialami nie posiada żadnego życia. Dlatego też czytajcie uważnie, bo ten wpis jest pisany specjalnie dla was!


Zacznę od danych liczbowych. Na blogu opisuję wszystkie produkcje, które oglądam. Żadnej nie pomijam. Przejrzałam więc wszystkie moje dotychczasowe wpisy z Szaleństwa Serialowego i wyszło mi, że najwięcej, równe dziewięć tytułów opisałam w marcu i kwietniu. Żeby łatwiej mi było wykonać dalsze obliczenia, postanowiłam zaokrąglić ten wynik w górę, do czternastu. Po podzieleniu tej liczby przez siedem dni tygodnia wychodzi na to, że oglądam średnio dwa seriale dziennie. Znów zaokrąglając nieco w górę - powiedzmy, każdy odcinek trwa 45 minut (przy czym tak naprawdę czas trwania waha się między 42 i 44 minutami). Wychodzi więc z tego, że codziennie na oglądanie seriali tracę półtorej godziny.

Dużo? Zapytałam Google'a, ile czasu przed telewizorem spędza statystyczny Polak. Pierwszy, wyrzucony przez wyszukiwarkę wynik powiedział mi, że około dwóch i pół godziny.

No tak - pewnie powiecie - ale statystyka kłamie, dane na pewno są zawyżone, badanie było pewnie przeprowadzane na zbzikowanych telewizyjnych maniakach z okolic Warszawy (bo ankieterom nie chciało się wyjeżdżać ze stolicy), a zalinkowany artykuł pochodzi z zeszłego roku, więc nie jest aktualny. Ale proszę, zróbcie sobie podobny rachunek sumienia jak ja i zastanówcie się ile czasu WY poświęcacie na oglądanie czegokolwiek - nieważne czy na komputerze, czy w telewizorze.

Tym razem będę zgadywać i zaokrąglę nieco w dół. Powiedzmy, że w ciągu dnia oglądacie Teleexpres (15 minut), dowolny wieczorny serwis informacyjny (30 minut) i dodatkowo jeszcze jakiś jeden program, talk-show lub też cokolwiek innego (co trwa około 45 minut). Wasz wynik będzie więc dokładnie taki sam, jak mój.


No dobrze, zastanówmy się więc nad wartością edukacyjną oglądanych programów. Wszystkie produkcje, które oglądam są z napisami lub bez nich. Ale zawsze jest to oryginalna, angielska wersja, bez lektora. Dzięki temu doktor House oraz inni serialowi bohaterowie podszlifowali moją znajomość języka oraz poszerzyli zasób słownictwa dużo bardziej, niż nauczyciele w szkole oraz native speakerzy na kursach językowych. A to wszystko zupełnie za darmo i bez poczucia przymusu, jaki człowiek odczuwa podczas zwykłej nauki.

W związku z tym pytanie do was, moi drodzy krytycy-czytelnicy. Czego wy nauczyliście się dziś, podczas siedzenia przed telewizorem?


A co z relacjami międzyludzkimi? - zapytacie. - W końcu jak siedzi się w domu i ogląda seriale, to nie ma czasu, żeby wyjść na piwo z przyjaciółmi, poznać nowych ludzi i tak dalej.

Napiszę wprost. Kto tak myśli, ten jest w błędzie. Bo po pierwsze nic tak nie przełamuje lodów w rozmowach z nieznajomymi, jak odkrycie, że ta druga osoba też uważa, że pierwsze dwa sezony Prison Breaka były świetne, ale potem niestety serial się popsuł, i że w całym serialu najfajniejszymi bohaterami był Mahone i T-Bag.

A po drugie - seriale są w ogóle czymś, o czym można rozmawiać z innymi ludźmi. I choć owszem, nieznajomość doktor House'a nie jest aż tak bardzo kompromitująca, jak nieznajomość Pana Tadeusza, to jednak nie znając doktorka można wyjść (zwłaszcza wśród młodych ludzi) na osobę nieobytą, wręcz niezorientowaną we współczesnej kulturze.

Oczywiście na upartego można spróbować porozmawiać z innymi na temat tego, co wydarzyło się ostatnio w Klanie i jak trudne były w tym tygodniu Trudne sprawy. Ale czy naprawdę chcielibyście o tym z kimkolwiek rozmawiać przy piwie? Wątpię.


Na koniec pozwolę sobie zacytować Krzyśka Gonciarza z youtubowego kanału Wybuchające Beczki, którego to nagranie było w dużej mierze inspiracją dla tytułu dzisiejszego wpisu. W filmie, który umieszczę poniżej, Krzysiek mówi co prawda o grach komputerowych, ale wydaje mi się, że jego słowa równie dobrze można odnieść do każdej innej formy „marnowania czasu” - w tym - do oglądania seriali.



I jeszcze komentarz ode mnie. Bloga zaczęłam tworzyć na długo zanim obejrzałam to nagranie. A kiedy go zakładałam, nawet nie przeszło mi wtedy przez myśl, żeby pisać po to, by w jakiś sposób usprawiedliwiać czas poświęcany na oglądanie filmów i seriali.

Ale wydaje mi się, że Krzysiek ma rację w tym co mówi. Bo lepiej, by z naszą pasją wiązało się jakieś kreatywne działanie, niż tylko tępe wpatrywanie się w ekran.

W związku z powyższym nie pozostaje mi nic innego, jak tylko zadać wam jeszcze jedno, ostatnie pytanie: co twórczego wy zrobiliście po ostatnim seansie telewizyjnym?

Odpowiedzcie sobie szczerze na to oraz na pozostałe dzisiejsze pytania. A na przyszłość proszę - zastanówcie się dwa razy, zanim powiecie o mnie lub choćby pomyślicie - że tym oglądaniem seriali tylko marnuję sobie życie.


A poza tym uwierzcie mi, istnieją na świecie ludzie, którzy są dużo większymi, serialowymi maniakami, niż ja.



(bo choć ten filmik to tylko fikcja, to wiem, że tacy maniacy istnieją naprawdę...
ale ja do nich nie należę!)

5 komentarzy:

  1. Srsly, moim zdaniem nie powinnaś się tłumaczyć, tylko oglądać jeszcze więcej seriali. I wymyśl coś podstępnego, żeby tych, co ci czas chcą zagospodarować w kilka sezonówek wkręcić. Będziesz mieć na jakiś czas ich z głowy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przez tego filma na dole mam teraz ochote sobie BSG obejrzeć jeszcze raz..

    OdpowiedzUsuń
  3. @ I wymyśl coś podstępnego, żeby tych, co ci czas chcą zagospodarować w kilka sezonówek wkręcić. Będziesz mieć na jakiś czas ich z głowy.

    Niestety już kilka razy czegoś takiego próbowałam, ale w dziewięciu przypadkach na dziesięć nic z tego nie wyszło.

    @Przez tego filma na dole mam teraz ochote sobie BSG obejrzeć jeszcze raz..

    No to obejrzyj. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie mam czasu. Muszę kończyć moje cyfrowe wesołe miasteczko w Minecrafcie oraz IV sezon Desperatek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak już uporasz się z wszystkimi sezonami Desperatek, to koniecznie napisz notkę u siebie na blogu. Bo strasznie mnie ciekawi, co myślisz o tym serialu.

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...