oraz inne związane z tym tematem głupoty

czwartek, 14 lutego 2013

Pojedynek Filmowy:
Nędznicy (1998) VS Nędznicy (2012)

Mający premierę pod koniec zeszłego roku Nędznicy szturmem zdobyli kina, a śpiewający w nich aktorzy co chwilę zgarniają prestiżowe nagrody oraz słowa uznania. Ale to nie pierwsza (i prawdopodobnie także nie ostatnia) ekranizacja dzieła Wiktora Hugo. Dlatego aż się prosi, żeby porównać ją z nieco już zapomnianą adaptacją z 1998 roku.






VS

Muszę zacząć od krótkiego wyjaśnienia. Po pierwsze: nigdy nie czytałam dzieła Wiktora Hugo, więc nie wiem, jak duża część fabuły obu filmów odwzorowuje papierowy oryginał, a ile z nich jest radosną twórczością scenarzystów. W związku z tym, historie opowiedziane w obydwu produkcjach ocenię tak, jakby nie bazowały one na żadnym dziele literackim.

Po drugie - nie lubię musicali. Chyba jedynym filmem z tego gatunku, który wcześniej przypadł mi do gustu był Upiór w Operze z Gerardem Butlerem. Dlatego też, żeby do oceny nowszej wersji Nędzników podejść w miarę sprawiedliwie, postaram się nie brać pod uwagę tego, jak oni śpiewają.

I wreszcie po ostatnie: po długich namysłach doszłam do wniosku, że najbardziej klarownie wyjdzie, jeśli zestawię ze sobą poszczególne wydarzenia z obydwu filmów (bo w końcu dzieje się w nich mniej więcej to samo).


Runda I: Początek

W Nędznikach z 1998 roku poznajemy granego przez Liama Neesona Valjeana w chwili, gdy ten jest już na zwolnieniu warunkowym i przybywa do miasteczka, w którym później gości go proboszcz. Nie wiemy, za co Valjean trafił za kraty, ale koleś wygląda tak, jakby gołymi rękami zabił co najmniej kilka osób i teraz miał ochotę dokonać kolejnego morderstwa. To było moim zdaniem bardzo dobre pokazanie tej postaci. Zwłaszcza, że później, po zakoszeniu sreber z kościoła Valjean obija proboszcza, który stanął mu na drodze - co ponownie pokazuje nam, że główny bohater, choć nie jest mordercą, potrafi być bardzo brutalny.

Przy okazji już na samym początku dowiadujemy się, że Valjean nie umie czytać. I należy to odnotować, bo film z 2012 roku w ogóle nie porusza tematu analfabetyzmu.


Wersja z 2012 roku rozpoczyna się tuż przed tym, jak Valjean zostaje warunkowo zwolniony. Hugh Jackman odśpiewuje nam, że nie jest złym człowiekiem, a za kratki trafił, bo ukradł bochenek chleba dla głodnego dziecka swojej siostry. Od razu poznajemy też Javerta. Russell Crowe prezentuje się w tej roli całkiem sympatycznie. Owszem facet na każdym kroku przypomina Valjeanowi, że jest on tylko więźniem numer 24601 i pozostanie nim do końca życia. To numerowanie i związane z nim odczłowieczanie skojarzyło mi się z hitlerowskimi obozami koncentracyjnymi. Nie wiem, czy taki właśnie był zamysł twórców filmu. Ale jeśli tak, to nie do końca mi się to podoba. Bo temat holocaustu jest zbyt poważny, by śpiewać o nim w musicalach.

Wracając jednak do Javerta - koleś każe Valjeanowi w pojedynkę przeciągnąć leżący na ziemi (bardzo ciężki) złamany maszt okrętu, na końcu którego znajduje się francuska flaga. Dlaczego Javert wydaje taki rozkaz? Czy z powodu tego, że jest patriotą i nie chce, by symbol jego kraju leżał na ziemi, w błocie? Czy to po prostu sadysta, który szuka okazji by poznęcać się nad więźniami? Nie zostało to do końca wyjaśnione. Ale to dobrze, bo dzięki temu postać ta zyskuje na dwuznaczności.

Valjean wychodzi warunkowo na wolność i zaczyna przemierzać Francję w poszukiwaniu uczciwego zarobku. Ale z racji tego, że jest byłym skazańcem, nikt nie chce go zatrudnić ani dać mu dachu nad głową. W odróżnieniu od Neesona, Jackman nie wygląda tutaj ani trochę groźnie i raczej budzi litość, aniżeli strach. Widać to też później, gdy trafia do miłosiernego proboszcza. Służki na plebanii nie spoglądają na niego na zasadzie „ten brutal pewnie zaraz rozszarpie nas wszystkich na strzępy”, ale raczej myśląc „jaki on brudny i cuchnący, i na dodatek przy stole nie umie się zachować”. Oczywiście po dokonaniu kradzieży Valjean nie obija twarzy proboszczowi.

I jeszcze słówko o muzyce (choć miałam o tym nie wspominać) - podobało mi się to, że utwór, który pojawił się na początku, był później powtarzany w dalszych częściach filmu, niczym refren.


Nędznicy 1998 - po punkcie za Valjeana-brutala i analfabetyzm.

Nędznicy 2012 - punkt za w pewnym sensie sympatycznego Javerta.


Rundę I wygrywają: Nędznicy z 1998 roku

Runda II: Valjean i Javert - pierwsze starcie

W wersji z 1998 roku dopiero tutaj poznajemy Javerta (w tej roli znakomity Geoffrey Rush). Facet jest straszliwym służbistą zawsze postępującym zgodnie z regulaminem. A do wszystkich innych ludzi żywi straszliwą pogardę. Po przybyciu do Montreuil-sur-Mer Javert poznaje burmistrza miasteczka, czyli Valjeana posługującego się innym nazwiskiem. Dowiadujemy się, że zbiegły skazaniec żyje skromnie i samotnie na obrzeżach miasta. A w wolnych chwilach stara się nauczyć czytać. Krótki flashback pokazuje nam, że Javert, gdy jeszcze był strażnikiem więziennym, lubił znęcać się nad skazańcami (w tym nad Valjeanem).

A później rozpoczyna się fascynujący pojedynek obydwu postaci. Javert podejrzewając, że burmistrz to Valjean, sprawdza go na wszelkie możliwe sposoby: skąd pochodzi, czy umie czytać i tak dalej. Udaje się nawet do Paryża, by sprawdzić, czy rodowód mera jest prawdziwy. Tam widzimy, że odnalezienie Valjeana stało się dla Javerta wręcz chorobliwą obsesją.

Valjean dla odmiany zachowuje zimną krew. Na pytania, jakie podczas swojego dochodzenia zadaje mu Javert, sprytnie udziela wymijających odpowiedzi. I choć przygotowuje się do potencjalnej ucieczki z Montreuil-sur-Mer, robi to w sposób przemyślany i opanowany.


Z kolei w Nędznikach z 2012 roku cały ten - moim zdaniem bardzo ciekawy wątek - został skrócony do kilku scen. Żadnych potyczek słownych, żadnego śledztwa. Po prostu kiepsko.


Nędznicy 1998 - po punkcie za Javerta, jego śledztwo oraz za spryt Valjeana.

Nędznicy 2012 - zero punktów.


Rundę II wygrywają: Nędznicy z 1998 roku

Runda III: Fantyna

W filmie z 1998 roku Uma Thurman zaprezentowała się, delikatnie mówiąc, brzydko. Nie jest to jednak ujma dla tej aktorki, wręcz przeciwnie, właśnie dzięki temu jej postać nabrała bardziej rzeczywistych kształtów. W końcu żyjące w tamtych czasach, ciężko pracujące kobiety, nie wyglądały raczej zbyt ślicznie.

Świetnie wypadła też scena, w której Valjean uratował Fantynę z więzienia. Javer wciąż prowadził wtedy śledztwo przeciwko burmistrzowi. A Valjean stwierdził groźnie, że to on rządzi miastem i rozkazuje, by uwolnić kobietę. To zaś jeszcze bardziej zaogniło konflikt między nim i Javertem.

Dalej także było nieźle. Bo pokazano, jaka więź zawiązała się między Fantyną i Valjeanem. On ją uratował, zaopiekował się nią. Sprawił, że ostatnie dni jej życia były szczęśliwe. A ona była pierwszą osobą, która sprawiła, że Valjean przestał czuć się samotny. Gdy więc po czymś takim Fantyna umarła, żal było mi zarówno jej, jak i Valjeana, który ponownie został sam.


Anne Hathaway, w Nędznikach z 2012 roku, dla odmiany prezentowała się ślicznie. Ale o dziwo, to w żaden sposób nie psuło granej przez nią postaci. Za to w chwilach dramatycznych, gdy Fantyna sprzedała własne włosy, zęby, a na końcu własne ciało - najbardziej wkurzało mnie to, że mam tu do czynienia z musicalem. Bo wesołe pląsy oraz śpiewy portowych prostytutek jak dla mnie zupełnie do takiej sytuacji nie pasowały. Dobrze, że później Hathaway zaczęła śpiewać solo, w pełen rozpaczy sposób. To wyszło jej naprawdę nieźle i znacznie lepiej oddawało tragiczne położenie jej postaci.

Niestety w tym wypadku Valjean znów wypadł gorzej, niż w 1998 roku. Po pierwsze uratował Fantynę zupełnie bez problemu. A po drugie później, pomiędzy nim i kobietą nie wywiązała się żadna więź.


Nędznicy 1998 - po punkcie za Umę Thurman, odbicie Fantyny z więzienia oraz jej późniejszą przyjaźń z Valjeanem.

Nędznicy 2012 - punkt za Anne Hathaway.


Rundę III wygrywają: Nędznicy z 1998 roku

Runda IV: Valjean demaskuje się

Rozprawa sądowa w Nędznikach z 1998 roku jest kolejną niezwykle ciekawą sceną. Najpierw słuchamy fałszywych zeznań innych więźniów. Czy naprawdę wzięli oskarżonego za Valjeana? A jeśli kłamali, to dlaczego? Bo zazdrościli mu wolności? Czy też ktoś ich w jakiś sposób przekupił? Naprawdę nie wiem. Ale scena ta nakłaniała do jakiejś refleksji na temat ludzkiej moralności.

Potem do akcji wkracza Valjean, który nie tylko mówi, że to on jest zbiegłym skazańcem, ale także przedstawia dowody, które potwierdzają jego słowa. A jego zeznania przy okazji ponownie pokazują, że facet, mimo iż skazany za kradzież chleba, za kratkami był bezwzględnym i brutalnym przestępcą.


W Nędznikach z 2012 roku bardzo podobały mi się natomiast rozterki Valjeana po tym, gdy ten dowiedział się, że zamiast niego chcą wysłać do więzienia kogoś innego. Niestety późniejsza rozprawa w sądzie ograniczyła się do tego, że facet stwierdził, iż to on jest prawdziwym Valjeanem. I to wszystko na ten temat.


Nędznicy 1998 - po punkcie za fałszywe zeznania innych więźniów oraz to w jaki sposób Valjean udowodnił swoją tożsamość.

Nędznicy 2012 - punkt za rozterki Valjeana przed udaniem się do sądu.


Rundę IV wygrywają: Nędznicy z 1998 roku

Runda V: Wykupienie Kozety od rodziny karczmarza

W 1998 roku wątek ten został zaprezentowany w zaledwie kilku scenach. Ale podobało mi się, że Valjean, chcąc wykupić Kozetę, najpierw targował się z karczmarzem, ale potem pokazał mu dokument, w którym Fantyna powierzała mu opiekę nad swoją córką. I tym samym karczmarz musiał oddać dziecko, nie dostając w zamian za nie ani grosza.


Tymczasem w musicalu z 2012 roku w tej części filmu pierwszy plan należał do karczmarza i jego żony. W tych rolach zobaczyliśmy fantastycznego Sachę Baron Cohena oraz równie wspaniałą Helenę Bonham Carter. Ale pomijając wokalno-aktorskie popisy tej dwójki; Valjean przyszedł, zapłacił za Kozetę i poszedł dalej.


Nędznicy 1998 - punkt za niewykupienie Kozety.

Nędznicy 2012 - punkt za Sacha Baron Cohena i Helenę Bonham Carter.


Runda V: REMIS

Runda VI: Paryż

Przez kilka lat Valjean i Kozeta z 1998 roku ukrywali się w klasztornych murach. Valjean marzył nawet o tym, by jego podopieczna wstąpiła do zakonu i nigdy nie ujrzała niebezpiecznego świata znajdującego się poza bożym przybytkiem. Ale po namowach przyjaciela, były skazaniec postanawia pokazać swojej przybranej córce prawdziwy świat i razem z nią zamieszkać poza klasztorem.

Po osiedleniu się w mieście Valjean dalej stara się pomagać innym. Ale robi to z głową, prowadząc kuchnię dla najbiedniejszych (czym przy okazji zaskarbia sobie ich sympatię). Jednocześnie jednak, facet jest nieufny jak nigdy wcześniej. Tak bardzo boi się, że ktoś może rozpoznać w nim poszukiwanego więźnia, że jego obsesja zaczyna niemalże przypominać tą, którą wcześniej widzieliśmy u Javerta. A przy okazji, co równie ważne, Valjean staje się wręcz chorobliwie nadopiekuńczy w stosunku do Kozety. Widać tutaj narastający konflikt: ona jest ciekawa świata i pragnie zaznać wolności. Z kolei on, doświadczony przez życie, chce po prostu ochronić przybraną córkę przed złymi ludźmi, którzy mogliby stanąć na jej drodze. A im bardziej Kozeta chce się usamodzielnić, tym bardziej Valjean zaczyna jej pilnować.


Rozśpiewani Valjean i Kozeta A.D. 2012 nie bawią się w klasztorne modły (a przynajmniej nie jest to pokazane). Nie prowadzą też garkuchni, zamiast tego czasem przechadzając się ulicą dają żebrakom po kilka miedziaków. Można wręcz odnieść wrażenie, że Valjean zapomniał, iż sam kiedyś był podobnym obdartusem. Bo gdy przedziera się przez tłum biedaków, odnosi się do nich z dystansem, a jałmużnę daje bardziej dlatego, bo tak wypada, a nie z dobroci serca. Nie widać też niezgody, jaka rodzi się pomiędzy nim i Kozetą.


Nędznicy 1998 - po punkcie za działalność charytatywną Valjeana oraz jego konflikt z Kozetą.

Nędznicy 2012 - zero punktów.


Rundę VII wygrywają: Nędznicy z 1998 roku

Runda VII: Kozeta i Marius

W 1998 roku romans tej dwójki wypadł bardzo naturalnie. Co prawda obydwoje zakochali się w sobie od pierwszego wejrzenia (co było typowym, tanim chwytem), ale potem kilkakrotnie się spotkali (oczywiście w tajemnicy przed Valjeanem), pogadali, popatrzyli sobie czule w oczy i tak dalej. Dzięki temu naprawdę było widać, że ta dwójka ma się ku sobie.

Przy okazji warto tu wspomnieć o tym, że w Kozetę wcieliła się Claire Danes (Carrie z Homeland), a w Mariusa - Hans Matheson i obydwoje spisali się w swoich rolach naprawdę świetnie.


W wersji z 2012 roku romans Kozety i Mariusa wygląda następująco: widzieli się przez ułamek sekundy, potem wymienili dwa zdania przy płocie. I nie mogli już żyć bez siebie. Skomentuję to krótko: WTF?!

Dodatkowo aktorzy grający tych bohaterów byli po prostu nijacy. A Kozeta, poza tym, że ślicznie wyglądała, nie miała w filmie prawie nic do gadania do śpiewania.

Za to sporym, bardzo pozytywnym dla mnie zaskoczeniem była tutaj trzecia postać, która w 1998 roku została zupełnie pominięta: Éponine. Bohaterka ta została zarówno świetnie zagrana, jak i nieźle napisana (zakochać się na zabój, bez wzajemności - to dopiero jest tragedia!).


Nędznicy 1998 - po punkcie za Kozetę i Mariusa.

Nędznicy 2012 - punkt za Éponine.


Rundę VII wygrywają: Nędznicy z 1998 roku

Runda VIII: Rewolucja

W Nędznikach z 1998 roku podobało mi się to, że pokazano dość duże nieprzygotowanie buntowników. Padło tam nawet mniej więcej takie zdanie: „jutro rewolucja, a my mamy tylko pięć pistoletów”. Czy jakoś tak.

Nie spodobało mi się natomiast to, jak pokazano przyczyny całego powstania. Ktoś umarł, król chciał go pochować z honorami i to rozjuszyło tłum. Po prostu nie znając dokładnie historii Francji, nie byłam w stanie zrozumieć tego wszystkiego.


Tymczasem w wersji z 2012 roku powód powstania został bardzo klarownie wyjaśniony. Podobało mi się też, że pokazano, iż część buntowników pochodzi z wyższych klas społecznych. I jeszcze stawianie barykad ze zrzutki mebli urządzonej przez mieszkańców. Cudo!

Bardzo mądrze został też w to wszystko wpleciony Javert. W 1998 roku pokazano, że facet postanowił wstąpić w szeregi rebeliantów, by ich szpiegować. Tymczasem tutaj Javert po prostu pojawił się między buntownikami. A to rodziło pytanie - czy stoi on na barykadach służbowo, czy może prywatnie?


Nędznicy 1998 - punkt za nieprzygotowanych buntowników.

Nędznicy 2012 - po punkcie za pokazanie rewolucji i Javerta.


Rundę VIII wygrywają: Nędznicy z 2012 roku

Runda IX: Samobójstwo Javerta

Wspominałam już o tym, że grany przez Geoffrey'a Rusha Javert, to pogardzający innymi służbista. Koleś pozostaje taki do samego końca. Nawet, gdy Valjean daruje mu życie, Javert nie patrzy na niego z wdzięcznością, ale jak na tchórza, który nie potrafił pociągnąć za spust.

To wszystko sprawia, że w ostatecznym rozrachunku Javert jawi się jako jedyna, naprawdę zła postać w filmie. Człowiek gorszy, niż przestępcy, a różniący się od nich jedynie tym, że nosił mundur i co za tym idzie, stał po stronie prawa.

Kiedy Javert odbiera sobie życie, robi to z dokładnie takim samym wyrazem twarzy, jaki towarzyszył mu przez cały film. Nie widać po nim smutku, rezygnacji, absolutnie niczego. Nie wypowiada też ani jednego słowa, które tłumaczyłoby, dlaczego popełnia samobójstwo. Ale to bardzo dobrze, bo dzięki temu to widz musi sobie dopowiedzieć, czemu Javert postąpił właśnie w taki sposób. Czy dostrzegł, że jest dokładnie takim samym draniem, jak zbiry, z którymi do tej pory walczył i poczuł pogardę do samego siebie? A może wiedział, że nie spocznie, dopóki nie złapie Valjeana, więc żeby dać byłemu skazańcowi spokój, sam musiał odebrać sobie życie? Czy może dostrzegł, jak bardzo puste jest jego życie? A może targały nim te wszystkie uczucia naraz? Niewiadomo. I właśnie to jest w tym wszystkim najlepsze.

Można się tu co prawda doczepić samego sposobu samobójstwa. Koleś wpadł do rzeki z nisko położonego brzegu. Woda nie była wzburzona, a Javert nie miał betonowych bucików. Jak to się więc stało, że nie wypłynął na powierzchnię kawałek dalej? To było naprawdę bardzo nierealistyczne. Ale mimo to, mnie się śmierć tego bohatera podobała. Był w niej jakiś spokój, wręcz mistyczność. Ale też beznamiętność i minimalizm. Czyli coś co bardzo pasowało do tej postaci.


Javert Russella Crowea był zupełnie inny. Honorowy. Widać to między innymi wtedy gdy oddaje swój medal martwemu Gavroche'owi. On, w odróżnieniu od Rusha, wyśpiewuje, czemu postanawia odebrać sobie życie. I robi to w sposób naprawdę spektakularny, tańcząc na krawędzi mostu. Kiedy skacze, współczujemy mu, bo w końcu - jak to w filmie kilkakrotnie powiedział Valjean - koleś nie był zły, tylko dobrze wykonywał swoje obowiązki. Gdy chwilę później Javert uderza o dno rzeki, słyszymy chrupnięcie jego kręgosłupa. I w tym wypadku nie ma żadnych wątpliwości, że facet zginął.


Nędznicy 1998 - punkt za Javerta granego przez Rusha.

Nędznicy 2012 - punkt za Javerta granego przez Crowe'a.


Runda IX: REMIS

Runda X: Koniec

W Nędznikach z 1998 roku po tym, jak Javert wpada do rzeki, Valjean po prostu odchodzi, spogląda w niebo i uśmiecha się lekko, jakby dziękował Bogu za to, że w końcu odzyskał wolność. I to jest dobre zakończenie. Może nie do końca zgodne z tym, co napisał Hugo, ale za to mega pozytywne.


Tymczasem w wersji z 2012 roku dzieje się znacznie więcej: pokazany zostaje ślub Kozety i Mariusa, a potem śmierć Valjeana. I gdyby film skończył się w tym momencie, powiedziałabym, że ok, takie zakończenie też może być. Ale zamiast tego moim oczom ukazała się jeszcze jedna scena: ujęcie z nieba, w którym wszyscy bohaterowie, którzy zginęli w filmie, stoją na barykadach i śpiewają razem wesoło. Co to, kurcze, miało być?!

Poza tym gdy pierwsze oszołomienie minęło, zorientowałam się, że coś jest w tej scenie nie tak. Przewinęłam, zacisnęłam zęby i zerknęłam jeszcze raz. No tak, na barykadach imprezowali wszyscy, poza Javertem. Kolejne głupie rozwiązanie, bo pokazywało ono jednoznacznie, że grany przez Crowe'a bohater, jednak był złym człowiekiem.


Nędznicy 1998 - punkt za proste i optymistyczne zakończenie.

Nędznicy 2012 - minus pięć punktów za kretyńskie śpiewy w zaświatach.


Rundę X wygrywają: Nędznicy z 1998 roku
~~~
Końcowy wynik:
Nędznicy 1998: wygrane 9 rund (w sumie 18 punktów)
Nędznicy 2012: wygrane 3 rundy (w sumie 3 punkty)

Dzisiejszy wynik nie jest może do końca sprawiedliwy, bo sędzia był stronniczy. Nie pisałam o tym na początku, ale nie tylko nie lubię musicali. Dodatkowo Nędznicy z 1998 roku to jeden z moich ulubionych filmów. Przy czym najnowszej wersji wcale nie oglądałam po to, by zbesztać ją na blogu. Wręcz przeciwnie, gdy zasiadałam przed ekranem byłam pełna nadziei i optymizmu. Bo film wszyscy chwalili, a główną rolę zagrał Hugh Jackman, którego bardzo lubię.

Jeremy Irons powiedział kiedyś, że tańczy jak kaczka i śpiewa jak aktor. Ale co to znaczy „śpiewać jak aktor”? To znaczy robić to tak, jak odtwórcy głównych ról w Nędznikach 2012. Bo choć lubię Jackmana, cieszę się że facet został za rolę Valjeana kilkakrotnie nagrodzony i zazdroszczę mu talentu wokalnego (którego sama w ogóle nie posiadam), to jednak muszę napisać - ani on, ani Crowe, ani inni aktorzy z filmu nie potrafią śpiewać tak naprawdę. Oni po prostu w bardzo melodyjny sposób recytują swoje partie dialogów.


Poza tym, co równie ważne, Nędznicy z 2012 roku byli przede wszystkim widowiskiem. Z kolei wersja z roku 1999 miała drugie dno, skłaniała do refleksji oraz sprawiała, że po jej obejrzeniu miałam ochotę z uśmiechem na ustach wyjść na miasto i tak po prostu szukać w ludziach dobra.



Zwiastun z 1998 roku...



...i z roku 2012:

5 komentarzy:

  1. Chętnie skomentuję Pani wypowiedź, ale na Filmwebie. Niestety, nie wiem, w którym dziale był Pani post z linkiem do tego bloga, tak więc proszę o link do tematu na Filmwebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiedziałam, że ktoś podlinkował mój blog na Filmwebie. Z tego też powodu nie wiem, gdzie w tam tym portalu mógł zostać umieszczony link do tego wpisu. Szukałam przez Google, ale niestety nie udało mi się znaleźć.

      Ale naprawdę ciekawi mnie twój komentarz, dlatego jeśli możesz, proszę, napisz go tutaj.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Skomentuję teraz artykuł. Czytałem książkę, więc będę się do niej odwoływał.
    1. Początek: Javert w obu wersjach znakomity, ale bardziej "książkowy" jest ten w wykonaniu Russella. Rusha jest przedstawiony jako czarny charakter, a w powieści Hugo zdecydowanie takowym nie jest. Jednak, jako, iż obaj zagrali świetnie (przebijając Perkinsa), to się nie czepiam. Natomiast Valjean...Też w obu wykonaniach dobry. Z tą różnicą, ze Jackman wyglądał, jak galernik; krótkie włosy, broda. Liam Nesson zagrał też bardzo dobrze, ale później, po pomocy biskupa, stał się kryształowo czysty. Miał też dłuższe włosy, a na galerach ludzie byli krótko ostrzyżeni. Innym faktem jest też to, że w wersji z 1998 roku Jen Valjean był w kamieniołomie, co jest niezgodne z treścią książki. Też bardzo dobre było to, że Nesson podbił oko biskupowi. Jeśli chodzi o temat wykształcenia Valjeana, to w książce była informacja o tym, że na galerach 24601 uczęszczał do szkoły, w której nauczył się pisać, czytać i rachować. Dlatego też nie jest błędem w nowym filmie, że temat analfabetyzmu nie był wspomniany.
    2.Spotkanie Valjeana i Javerta
    Rzeczywiście lepsze było w starszej wersji. Zaostrzający się konflikt. Dlatego zgodzę się z Pani opinią.
    3.Fantyna
    W obu adaptacjach aktorki bardzo dobrze zagrały. Zarówno Uma, jak i Anne. W starszej wersji dobrze pokazane zostało wysyłanie pieniędzy Thenardierów. W nowszej natomiast świetnie zaprezentowano widzom przeobrażenie Fantyny. Co do relacji Galernika i prostytutki, w książce Valjean uratował Fantynę z litości do dziecka i dla niej samej. Nie było między nimi później żadnej relacji.
    4. Valjean demaskuje się
    W obu wersjach dobre sceny. W nowej mamy genialny utwór "Who am I?", a w starej więcej z książki. Na procesie obecni są galernicy. Film z 2012 roku pokazuje też scenę po procesie, w której Javert i Valjean śpiewają razem. To świetna scena ze względu na grę aktorską, jak i na to, że dowiadujemy się o przeszłości inspektora.
    5. Wykup Kozety
    Wg. mnie w nowszej wersji jest lepiej pokazany. Poprzedza go scena "Master of the house", w której reżyser pięknie pokazuje zzachowanie i osobowość karczmarzy(wszystkich kradzieży, których dokonują podczas tej sceny nie sposób ogarnąć za jednym seansem).


    OdpowiedzUsuń
  3. 6. Paryż
    Sceny w stolicy lepiej wypadły w starszej ekranizacji książki.
    7.Kozeta i Mariusz
    W starszej wersji ich romans jest rzeczywiście lepiej pokazany. Ale co do gry aktorów, to będę polemizował. Postać Mariusza jest strasznie okrojona. Nie ma słowa o jego rodzinie i pochodzeniu. Claire Danes może być. Jest jednak jedno, co mi przeszkadza. Mianowicie, w scenie w domu Valjeana złości się na niego i karze mu się prze nią wytłumaczyć. Kozeta w książce taka nie była. Była spokojna i naiwna, a Danes zaprezentowała dziewczyną "hamerykańską".
    W 2012 roku mieliśmy okazję zobaczyć Amandę Seyfried w roli córki Fantyny. Jej gra aktorska może i była książkowa, ale po prostu mi się nie podobała. Tak samo z Eddiem Redmayne. Nie dość, że zły, to jeszcze i brzydki. Też mi nie pasował. Dobra była natomiast scena z rewolucjonistami, w której Mariusz chciał się nawet odłączyć od przyjaciół, aby zostać z ukochaną.
    8. Rewolucja
    W filmie z Nessonem był wg. mnie słabo pokazana. Nie było nawet wzmianki o Enjorlasie, który jest bardzo dobrą postacią. Javert był na barykadzie ni jako szpieg, ale z misją schwytania Valjeana. Natomiast w nowym filmie jest inaczej; Javert jest szpiegiem wśród powstańców i jest tam służbowo (wystarczy przysłuchać się w jego zwrotki w piosence "One day more"), a Valjeana spotyka przypadkowo. Pojawia się też Enjorlas, którego rewelacyjnie zagrał Aaron Tveit. Jest charyzmatyczny i pociągający. Postać Gavrocha jest też bardziej dopracowana. W 1998 roku ma ekranie występował jakieś 2 minuty. Tu jest lepszy. W pierwszej scenie widzimy rzeźbę słonia, w której mieszkał w dziele Victora Hugo. Nie jest powiedziane, że Eponina jest jego siostrą, lecz po jej śmierci chłopak płacze, co daje lekko do zrozumienia, że się znali. Pojawia się również Eponina, którą po mistrzowsku zagrała Samantha Barks. Myślę, że to ona powinna dostać Oscara. W ekranizacji książki z 1998 roku nie ma nawet o niej słowa, tak samo jak o Enjorlasie.
    9. Samobójstwo Javerta
    W obu wersjach świetne. Jacert Rusha ginie z kamienną twarzą, a Javert Crowe ze smutkiem i rozterkami. Było mi go po prostu żal. Gdy śpiewał "Stars" było krótkie ujęcie na jego buty, gdy chodzi po krawędzi wieży. Przed samobójstwem też jest takie. To ma chyba reprezentować to, że kiedyś był pewny swego postępowania, a na moście czuje się zagubiony.
    10.Koniec
    W starszym filmie po samobójstwie inspektora, Valjean odchodzi bulwarem i cieszy się, że ma spokój od człowieka, który na dobrą sprawę zniszczył mu życie. Jest to jednak niezgodne z treścią powieści, w niej Valjean umiera i chowają go w nędznym grobie. W nowej wersji po śmierci przychodzą do niego biskup i Fantyna i zabierają go do Nieba, na barykadę, na której stoją inni umarli bohaterowie, którzy śpiewają drugą wersję "Do you hear the peolple sing?". Nie jest to wg. mnie złe zakończenie. Javerta wśród nich nie było, ponieważ nie chciał takiej przyszłości. Miał swój Raj, w którym panowała monarchia i tam był szczęśliwy.

    Co do Filmwebu, to ktoś musiał się pod Panią podszyć, ponieważ napisał, że to jego własne przemyślenia. Również próbowałem tą wypowiedź znaleźć, jednak musiał ją usunąć.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz! Jak już wspomniałam, nie czytałam książki, więc dzięki tobie dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy.

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...