No i stało się - Doktor House dojechał do ostatniego odcinka. Nie był to może najlepszy finał ever. Nie był to nawet najlepszy epizod w serialu. Ale całość skończyła się przyzwoicie i tak, jak House i jego fani na to chyba zasłużyli.
Scenarzyści oczywiście zrobili nam drobny kawał pod sam koniec i dobrze, bo dzięki temu przez chwilę się podenerwowałam, że losy House'a skończą się w inny, dużo głupszy sposób.
Everybody Dies, doktorek też. Nie będzie już więcej kuśtykania, ciętych ripost i żonglowania vicodinem. Pora odetchnąć i wrócić do codziennych, nudnych spraw, ech.
A więcej na temat House'a napiszę pod koniec miesiąca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.