oraz inne związane z tym tematem głupoty

wtorek, 29 listopada 2011

Listopadowe Szaleństwo Serialowe

Jak dla mnie ten sezon serialowy jest strasznie nudny. Co dziwne, bo przecież zarówno nowe, jak i stare produkcje prezentują się naprawdę dobrze. Ale wszystko jest jakoś tak pozbawione emocji.

Początkowo starałam się być na bieżąco z większością nowości. Jednak ostatni brak czasu oraz tydzień bez komputera sprawiły, że zrezygnowałam z kilku produkcji. A jak sprawy mają się z resztą? Już piszę.


Castle

Raz na jakiś czas trafia się "mhroczny" odcinek związany z postrzeleniem Kate. Poza tym jest jednak ok i serial wciąż trzyma poziom. Jest i akcja, i humor, a rozwiązania kolejnych zagadek kryminalnych zaskakują i rzadko zdarza mi się, bym przed końcem odcinka zorientowała się, kto popełnił zbrodnię. Trzymam kciuki, żeby dalej było równie dobrze, jak jest teraz.

Moja ocena: 5/5

Desperate Housewives (Gotowe na wszystko)

Ten serial także ma ode mnie wielki plus za to, że pomimo ósmego sezonu - wciąż jest tak samo mądry, zabawny i nieprzewidywalny, jak na samym początku. Nie czytam spoilerów i nie mam pojęcia, jak dalej potoczą się losy głównych bohaterek (i bohaterów też), ale taka niewiedza naprawdę mi odpowiada.

Najbardziej podoba mi się "wątek rozwodowy". Ciekawie prezentuje się też sprawa z nowym sąsiadem Australijczykiem (przy okazji, sam facet też wygląda nieźle!). Nieco nie przemawia do mnie z kolei alkoholizm Carlosa, kursy malarskie Susan i nachodzący Bree były chłopak-policjant.

Jakiś taki niezbyt ciekawy jest też główny motyw tego sezonu. Ale poza tymi kilkoma niedogodnościami - wciąż jest nieźle i z przyjemnością zasiadam do oglądania nowych odcinków.

Moja ocena: 5/5

Fringe

Serial powinien skończyć się w tamtym sezonie, ale twórcy postanowili nie odpuszczać i kombinować dalej. No i jak się można było spodziewać - przekombinowali. Nie mogę połapać się w nowej rzeczywistości, w której Peter został wykasowany z linii czasu. Sam pomysł na coś takiego nie był zły, ale zaprezentowanie tego w serialu zupełnie mi nie odpowiada. Poza tym momentami mam wrażenie, że w zatrudniono nowych scenarzystów, którzy są nie do końca obeznani z fabułą poprzednich odcinków (bohaterowie, którzy wcześniej zostali uśmierceni, teraz nagle żyją i w żaden sposób nie jest wyjaśnione, czemu tak się dzieje). Nie podoba mi się także to, że wątek połączenia pomiędzy dwoma rzeczywistościami nie jest w ogóle wykorzystywany. Zamiast tego tworzone są jakieś nowe wątki, które moim zdaniem są zupełnie bez sensu.

Podoba mi się za to to, że w "naszej" rzeczywistości pojawił się Lincoln, który wcześniej znaczącą rolę odgrywał tylko w alternatywnym świecie.

Moja ocena: 3/5
(bo nie jest źle, ale twórcy serialu póki co nie przekonali mnie, że kręcenie nowego sezonu ma jakiś sens)

Homeland

Nie od dziś wiadomo, że zarówno film, jak i serial robi się znacznie ciekawszy, gdy posiada przynajmniej jednego, szurniętego bohatera. Twórcy Homeland zaserwowali nam aż dwie mocno zakręcone postaci, które na dodatek są głównymi bohaterami. Serial nie jest jednak komedią i wątek szaleństwa został tu potraktowany zupełnie na serio. Mamy bowiem żołnierza, który po ośmiu latach niewoli i tortur wrócił do USA i chorobliwie podejrzliwą agentkę CIA, która uważa, że wspomniany wyżej wojak odzyskał wolność, gdyż przeszedł na stronę wroga i planuje atak terrorystyczny.

Serial jest wart uwagi przede wszystkim dlatego, że każdy znajdzie w nim coś dla siebie. Zadowolone będą i osoby lubiące wątki sensacyjno-szpiegowskie, i fani golizny, i ci, którzy cenią dobry scenariusz oraz niespodziewane zwroty akcji. Mnie z kolei w całej historii najbardziej zainteresował wątek Brody'ego i tego, w jaki sposób facet po traumie, którą przeżył stara się wrócić do normalnego życia. Przy czym oczywiście motyw ten jest ciekawy chyba głównie dzięki temu, że został podany w takiej, a nie innej formie. Bo gdyby serial był bardziej obyczajowo-dramatyczno-psychologiczny, co całość chyba nie byłaby aż tak interesująca.

Jedyne, co naprawdę mocno wkurza mnie w serialu, to długie i nudne intro i następujące po nim równie nieciekawe pokazanie, co było w poprzednim odcinku. Zanim zacznie się nowy epizod mijają aż 3 minuty. A to moim zdaniem stanowczo za długo.

Poza tym trochę boję się tego, że w serialu bez końca będzie ciągnąć się zabawa w kotka i myszkę. A coś takiego owszem, było by fajne, ale góra przez jeden sezon. A tymczasem już wiadomo, że Homeland zostanie wznowiony w przyszłym roku.
Mimo to jest to chyba najlepsza premiera w tym sezonie serialowym.

Moja ocena: 5/5

House

Po takich i takich plakatach spodziewałam się, że będzie to "więzienny" sezon. Gdy dodatkowo dowiedziałam się, że w jednym z odcinków ma wystąpić Majkul z Prison Breaka - byłam już całkowicie przygotowana na to, że House większość czasu spędzi za kratkami. Tymczasem już od drugiego odcinka całe zniewolenie doktorka ogranicza się właściwie tylko i wyłącznie do noszonego przez niego na kostce nadajnika GPS. I w wielu epizodach jest ono całkowicie niezauważalne.

Bardzo podobały mi się pierwsze odcinki, w których House wrócił na stare śmiecie, które jak się okazało - zostały gruntownie przemeblowane i odnowione. Lubię obydwie nowe bohaterki, ale jednocześnie cieszę się, że wrócili panowie ze starej ekipy. Tylko Foreman w roli dyrektora niezbyt mi pasuje i moim zdaniem byłoby dużo lepiej, gdyby Cuddy została zastąpiona przez jakąś nową postać.

W tym przypadku także nie czytam spoilerów, pozwolę więc sobie na moje własne gdybania. A wydaje mi się, że w tym sezonie podejrzanie często pojawia się wątek rodzicielstwa. Może więc przygody House'a skończą się tak, że doktorek dowie się, że posiada jakieś nieślubne dziecko? To by było ciekawe zakończenie, nie uważacie?

Poza tym na razie jest naprawdę nieźle. I trzymam kciuki, żeby nie popsuło się w połowie sezonu tak, jak w tamtym roku.

Moja ocena: 5/5

Person of Interest

Słyszałam wiele niedobrych opinii o tym serialu. Że nudny, oklepany, niewiarygodny i tak dalej. Ale mnie się podoba. Owszem - pierwszy odcinek nie był może najlepszy, ale piloty niestety takie już są. A w tym przypadku dalej było już dużo lepiej.

Person of Interest jest typowym serialem proceduralnym: w każdym odcinku ci dobrzy ścigają tych złych i zawsze ci pierwsi wygrywają. Ale tego typu rzeczy ogląda się przede wszystkim dla występujących w nim postaci. Tutaj para głównych bohaterów jest naprawdę ciekawa i dość sympatyczna. Przyznaję, że nie pokochałam ich od razu, ale po dwóch, trzech odcinkach udało mi się ich polubić. Bardziej interesujący jest tajemniczy pan kuternoga, który niestety jest nieco  drugoplanową postacią. Ale były szpieg, który gra tutaj pierwsze skrzypce także nie jest niczego sobie - facet co prawda jest drewniany jak cholera, ale dość często zarzuci fajnym tekstem i dzięki temu można go bez bólu oglądać.

W serialu ciekawym rozwiązaniem jest to, że nigdy nie wiadomo, czy osoba, której numer ubezpieczenia podała maszyna do masowej inwigilacji nowojorczyków, jest złoczyńcą, czy też może ofiarą. I dzięki temu czasami, choć nieczęsto pojawiają się naprawdę ciekawe zwroty akcji. Tak, jak to miało miejsce pod koniec odcinka, w którym przy okazji pojawił się polski akcent pod postacią mafii pruszkowskiej.

Moja ocena: 4/5
(bo choć serial oglądam z przyjemnością, to jednak nie jest to jakieś super arcydzieło)

Prime Suspect

Postanowiłam, że będę oglądać albo ten serial, albo Unforgettabe. Wygrał Prime Suspect, bo główna bohaterka jest bardziej wyszczekana, nosi kapelusz, nie posiada mrocznej zagadki z przeszłości do rozwiązania, jest niegrzeczna i nieidealna. Bardziej lubię też jej kolegów z posterunku. Same zagadki kryminalne też są chyba ciekawsze, niż w Unforgattable.

Poza tym jednak sytuacja jest podobna jak wyżej, w Person of Intrest. Niby serial nie jest zły, ale też szału nie ma.

Moja ocena: 4/5

Supernatural

Wykończyli Castiela, teraz wszystko wskazuje na to, że podobny los spotkał Bobby'ego. Co jest, kurcze? Czy aktorzy uciekają z tego serialu jak szczury z tonącego okrętu, czy zwalnia się ich przez szalejący kryzys i konieczność cięć budżetowych? Nie wiem, ale nie podoba mi się, że producenci pozbywają się najciekawszych postaci, a na ich miejsce nie wprowadzają żadnych nowych... A może po prostu ta seria już na serio ma być ostatnią i plan jest taki, zakończyć Supernatural po kolei wszystkich eliminując?

Nie wiem i nie chcę wiedzieć. Ale jest źle i oglądanie kolejnych odcinków prawie wcale mnie nie bawi. Robię to wszystko tylko z sentymentu do braci Winchesterów, i z ciekawości, jak zakończą się ich losy. Dlatego proszę was, panowie producenci - oszczędźcie mi cierpienia, a sobie wstydu i skończcie Supernatural na tej serii.

Moja ocena: 1/5



Co do reszty: Walking Dead nie chce mi się oglądać ani trochę, mimo iż drugi sezon jest nieco ciekawszy od pierwszego. Once Upon a Time jest dziwnym serialem - nie umiem ocenić czy dobrym, czy złym. Ale też nie chce mi się go oglądać raz w tygodniu - poczekam, aż uzbiera się więcej odcinków. W przyszłości hurtowo obejrzę też Terra Novę. Widziałam pierwszy odcinek Enlightned, ale zupełnie mi się nie spodobał. Planuję zabrać się za Bossa oraz Hell on Wheels. Ale nie wiem, czy znajdę czas. No i jeszcze pytanie - czy w ogóle warto? Jeśli wiecie coś na temat tych dwóch ostatnich seriali, to proszę, napiszcie.

1 komentarz:

  1. "Bossa" jak najbardziej warto, choć zależy jak bardzo lubisz wątki polityczno-dziennikarskie (bo typowo sensacyjnych tam nie ma). Mnie zupełnie urzekł od początku, postaram się niedługo rozwinąć temat. Serial z potencjałem na coś genialnego.

    gawith.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...