Lubię grafomanić, ale zdaję sobie sprawę z tego, że nie wszystkim chce się to czytać. Poza tym czasem trafiają się filmy, o których nie można wiele napisać, ale jednak - warto o nich wspomnieć. Dlatego też postanowiłam stworzyć nową kategorię, zwącą się Szybkie Recki.
Założenie jest proste: poster, od pięciu do dziesięciu zdań* i ocena. Zwiastunów nie będę wrzucać. To wszystko. I żeby bardziej nie przedłużać, zaczynajmy!
*przy czym może się zdarzyć, że będą to zdania bardzo rozwinięte i podrzędnie złożoneJohn Carter
Ludzie marudzili na ten film jeszcze zanim trafił on do kin, ale ja wierzyłam, że wyjdzie z tego przyzwoita produkcja. Przyzwoita, czyli na tyle dobra, by warto ją było zobaczyć w kinie, ale jednocześnie nie aż tak rewelacyjna, by kupować ją na DVD. I tak też się stało.
Było co prawda kilka przegadanych momentów, parę scen, które wydarzyły się jakby zbyt szybko i ich zaistnienie należałoby dokładniej wyjaśnić oraz masa rzeczy mocno naciąganych i niewiarygodnych. Ale hej - ten film powstał po to, by iść do kina, napatrzyć się na 3D, a potem wrócić do codziennych spraw i nie rozkminiać zbytnio tego, co zobaczyło się na ekranie.
Przeszkadzało mi jedynie to, że nie udało mi się polubić żadnego z głównych bohaterów. Ale z tym akurat mam problem podczas oglądania większości współczesnych filmów.
Moja ocena: 3/5Igrzyska Śmierci (Hunger Games)
Na zwiastunach film wyglądał fajnie, kumpel przeczytał książkę i powiedział, że ta też jest niezła. Byłam więc przygotowana na coś mega ciekawego, a nie wyszło z tego nic nadzwyczajnego.
Ogólnie - za dużo było gadania, a za mało zabijania, za bardzo skupiono się na pokazaniu świata przyszłości, a za mało - na samych Igrzyskach. No i znów miałam problem z postaciami: głównej bohaterce wcale nie kibicowałam, z resztą wiedziałam, że i tak wygra. Jednocześnie całkowicie został zmarnowany potencjał pozostałych osób biorących udział w zawodach. Jak dla mnie - powinno zostać pokazane, że to też są fajni ludzie i dzięki temu - widz mógłby trzymać kciuki za kilku różnych graczy. I wtedy oglądanie filmu niosłoby za sobą jakieś większe emocje.
Dużo lepiej bawiłam się podczas oglądania HISHE zwłaszcza, że twórcy animacji jakby zekranizowali moje myśli.
Moja ocena: 1/5Przygody Tintina
(The Adventures of Tintin)
Gdy tylko usłyszałam o tym filmie, przestraszyłam się, że Spielberg i Jackson zarazili się od Zemeckisa straszliwą chorobą zwaną "filmy animowane w 3D". Bałam się tak bardzo, że mimo późniejszych, dobrych recenzji - nie odważyłam się iść na to dzieło do kina. Przemogłam się dopiero ostatnio - i rany, jestem pod wrażeniem! Przygody Tintina podobały mi się dużo bardziej, niż War Horse albo ostatni Indiana Jones. Napiszę nawet, że bawiłam się równie dobrze, jak na Poszukiwaczach Zaginionej Arki.
Fabuła jest co prawda mocno sztampowa i można w niej znaleźć kilka błędów (jak choćby miejsce ukrycia skarbu), ale co z tego? Bohaterowie są naprawdę sympatyczni, a akcja rozpędzona na samym początku filmu nie zwalnia aż do samego końca. Zdawać by się mogło, że to niewiele - ale jak widać choćby na przykładzie dwóch poprzednich filmów - sztuką jest stworzyć coś takiego.
Jeśli musiałabym się już koniecznie do czegoś doczepić, to wskazałabym tu na animację, która choć nie była zła - z jakiegoś powodu (nie potrafię jednak napisać dokładnie - z jakiego) nieco mnie drażniła. Ale bez tego - to jeden z sympatyczniejszych filmów, jakie ostatnio widziałam.
Moja ocena: 5/5A tak na marginesie chciałam powtórzyć apel, który napisałam już na zwykłych Dyrdymałach. Spodobał się wam ten wpis - podajcie link do niego dalej. Albo po prostu powiedzcie znajomym, że jest sobie taka Hołka, która pisze różne Dyrdymały. Może będą chcieli je przeczytać?
Brak komentarzy:
Nowe komentarze są niedozwolone.