Dziś o kolejnych bohaterskich zmaganiach dzielnych, polskich tłumaczy, z niewdzięcznymi, amerykańskimi tytułami filmowymi. Despicable Me można było przełożyć dosłownie: Nikczemny Ja lub też pozwolić sobie na nieco większą swobodę i bajkę zatytułować po prostu Podły Drań.
Ale polscy dystrybutorzy wiedzą lepiej i w tym wypadku doszli oni do wniosku, że żaden z wymienionych przeze mnie tytułów po prostu by się nie sprzedał.
Zacznijmy od początku, czyli od Jak ukraść księżyc. Podobno pierwotnie tytuł miał brzmieć jeszcze atrakcyjniej: Jak ukraść księżyc i bezpiecznie wylądować w Smoleńsku, ale dystrybutorzy zrezygnowali z tego pomysłu, bo całość była za długa i nie mieściła się na plakacie.
Tytuł mimo wszystko wpisywał się w modę na filmy-poradniki. Bo za sprawą sukcesów produkcji takich jak Jak zostać królem, Jak się pozbyć cellulitu i Jak wytresować smoka - kolejny tytuł zaczynający się od słówka „Jak...” po prostu gwarantował, że w kinach zjawią się tłumy.
Napiszę nawet więcej: przekład Despicable Me na język polski okazał się tak dobry, że w obecnej chwili korzysta z niego nawet translator Google:
Oczywiście polscy dystrybutorzy nie wzięli pod uwagę tego, że kiedyś może powstać druga część filmu. W sumie, to nie ma co się im dziwić - w dzisiejszych czasach sequele kręci się bardzo rzadko, niemalże nigdy. Nie mogli więc nie przewidzieć tego, że ktoś okaże się tak bezczelny i złośliwy, iż stworzy Despicable Me 2 i bajka ta nie będzie opowiadać o drugiej próbie podwędzenia naturalnego, ziemskiego satelity.
Kiedy więc do Polski dotarła informacja, że druga część jednak powstanie, dystrybutorzy oraz tłumacze postanowili nie wpadać w pułapkę Szklanej pułapki i nowy film zatytułować zupełnie inaczej, niż pierwszy.
W Jak ukraść księżyc wszyscy pokochali Minionki. Dlatego, hej, czemu nie umieścić tych stworków w tytule i zasugerować, że to one są głównymi bohaterami nowego filmu? I że rozrabiają. Nie, żaden dzieciak na pewno nie wyjdzie z kina rozczarowany, gdy okaże się, że żółtych stworków było w filmie mniej więcej tyle samo, co w części pierwszej. Czyli, że były one postaciami drugoplanowymi.
W sumie, to dziwię się, że polscy tłumacze nie wpadli wcześniej na podobny pomysł i tytułów innych bajek również nie przełożyli wedle powyższej zasady. Bo czy Osioł dalej żartuje nie brzmiałoby atrakcyjniej, niż Shrek 2, a Nowe przygody Wiewióra bardziej ekscytująco od Epoki Lodowcowej 2?
W 2014 roku ma powstać spin-off Despicable Me zatytułowany po prostu Minions. Ciekawe, co w tym wypadku wymyślą polscy tłumacze. Bo coś mi się zdaje, że Minionki rozrabiają 2, to rozwiązanie zbyt proste i czeka nas jakiś bardziej wyszukany tytuł.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.