Tygodnia z Avengersami ciąg dalszy. Dziś chciałam wam przedstawić pozostałych Mścicieli, którzy trafili na duży ekran, czyli jak w tytule wpisu: Hulka, Kapitana Amerykę i Thora.
The Incredible Hulk
(Niesamowity Hulk)
Pierwszy Hulk XXI wieku, nie był zbyt udanym filmem. Sama przerwałam jego oglądanie mniej więcej w połowie - tak bardzo mnie to dzieło wymęczyło i znudziło. Trudno jest mi więc powiedzieć, jak bardzo - i czy w ogóle Incredible Hulk łączy się jakoś ze swoim poprzednikiem. Bo w tym drugim filmie zmieniło się absolutnie wszystko - począwszy od obsady, a na akcji skończywszy.
Niesamowitego Hulka po raz pierwszy obejrzałam dopiero w tym roku. I zrobiłam to przede wszystkim po to, by zobaczyć ile jest w tej produkcji nawiązań do pozostałych Avengersów. No i czekało mnie bardzo miłe zaskoczenie, bo film okazał się naprawdę świetny. To znaczy - świetny, jak na kino rozrywkowe. Jest w nim więc masa pościgów, strzelanin, wybuchów i demolowania miasta. Ale właśnie dzięki temu, podczas oglądania tego Hulka nie nudziłam się ani przez chwilę.
Bardzo polubiłam też głównych bohaterów. I to wszystkich - zarówno tych dobrych, jak i złych. Spodobało mi się także to, że Incredible Hulk ze wszystkich filmów o Avengersach miał najpoważniejszy wydźwięk i w najciekawszy sposób przedstawiał problem superbohaterstwa.
Przyjrzyjmy się głównej postaci filmu - Bruce'owi Bannerowi. Chuderlawy naukowiec z powodu nieudanego eksperymentu, w chwilach złości zmienia się w zielonego potwora siejącego zniszczenie (wciąż czytam to zdanie i cały czas wydaje mi się, że jest ono niepoprawne gramatycznie, ale nie mam pojęcia, jak je zmienić, żeby brzmiało właściwie). Banner puszcza ukochaną dziewczynę, gdyż boi się, że ją skrzywdzi. Ucieka też z kraju, bo ścigają go wojskowi, którzy chcą sprawdzić, co czyni głównego bohatera Hulkiem i na podstawie tej wiedzy stworzyć całą armię zielonych stworków. Bruce osiedla się więc w Ameryce Południowej, ale traktuje swoje nowe miejsce zamieszkania jako tymczasowe lokum. Wciąż stara się bowiem znaleźć antidotum, dzięki któremu odzyskałby swoje dawne życie. Pewnie powiecie, że to błaha historia, i że widzieliście ją już setki razy. Jednakże tutaj została ona przedstawiona w naprawdę ludzki sposób - bez zbytecznego patosu lub dramatyzmu.
Kolejną postacią, która naprawdę spodobała mi się w Niesamowitym Hulku był główny przeciwnik zielonego potwora - Blomsky. W odróżnieniu od innych marvelowych czarnych charakterów - koleś nie był tak naprawdę zły i nie marzył o zniszczeniu świata lub zapanowaniu nad nim. Faceta po prostu zaczął dopadać kryzys wieku średniego i z tego powodu skusił się na eliksir młodości, który mu zaproponowano. A że potem pod jego wpływem zeźlił się - to już inna sprawa.
Przyznam się, że nigdy nie traktowałam komiksowego zielonego stwora poważnie. I choć Incredible Hulk nie zmienił mojej opinii na temat tego bohatera, to jednak lubię ten film, bo sam w sobie jest on całkiem niezły.
Moja ocena: 5/5Nawiązania do pozostałych Avengersów: Wojacy używają broni wyprodukowanej przez Starka i szpiegują internet przy pomocy programu komputerowego z logiem S.H.I.E.L.D. Poza tym w jednej chwili generał Ross wspomina o tym, że super żołnierzy starano się stworzyć w trakcie II wojny światowej, ale potem porzucono tej projekt. No i najważniejsze, czyli końcowa scena barowa (którą w tym wypadku umieścili w normalnym miejscu, czyli przed napisami końcowymi). Dodatkowo, w alternatywnej scenie otwierającej film podobno widać jakiś element nawiązujący do Kapitana Ameryki. Ale ja dostrzegam tam tyle, co na filmikach ze Smoleńska, na których słychać strzały.
...i to samo w 3D...
(Kapitan Ameryka: Pierwsze Starcie)
Pozwoliłam sobie użyć własnego tłumaczenia tytułu, bo to, które stworzył polski dystrybutor, brzmi co najmniej dziwnie.
W przypadku tego filmu także miałam sporo obaw, bo Kapitan Ameryka kojarzył mi się ze śmiesznie wyglądającą postacią z propagandowych amerykańskich kreskówek i komiksów. Bohater filmu przeszedł jednak spory lifting, który pozbawił go niemal całej obciachowości. Z oryginalnego stroju Kapitana Ameryki pozostał więc tylko śmieszny hełm i tarcza z wymalowanym wzorem nawiązującym do flagi USA.
Odnośnie hełmu - mogli w te elementy okalające oczy wstawić jakieś szybki, wtedy całość wyglądałaby jak hełmo-gogle. A tak wyszło im jakieś śmieszne i chyba niezbyt praktyczne nakrycie głowy. Co się zaś tyczy tarczy - ta też mogłaby być pomalowana inaczej, ale tutaj już nie będę się czepiać.
Odświeżony został jednak nie tylko wygląd Kapitana Ameryki, ale także cały film. Scenariusz został dostosowany do naszych czasów i okraszony obowiązkowymi fajerwerkami i humorem sytuacyjnym. Ale to bardzo dobrze.
Pozostałe, pozytywne postaci w filmie prezentują się ciekawie i naprawdę je polubiłam. Niezbyt przekonałam się natomiast do głównego czarnego charakteru. To znaczy - bohater ten był interesujący, dopóki posiadał twarz Hugo Weavinga. Wtedy jeszcze jawił się jako ktoś straszny i okrutniejszy od samego Hitlera. Gdy jednak facet zmienił się w potworka o czerwonej, plastelinowej gębie, cały czar jego osoby prysnął i pozostał z niego jedynie typowy, owładnięty niezdrowym szaleństwem komiksowy bad guy. Rozumiem, że twórcy filmu musieli wprowadzić tą postać, gdyż pojawiła się ona wcześniej w komiksach. Ale dlaczego nie odświeżyli tego bohatera tak samo, jak Kapitana Ameryki? Czy nie byłoby lepiej, gdyby zrobili z niego kogoś na kształt Jockera z Mrocznego Rycerza?
Jednakże pomimo tej jednej wady, film cenię bardzo wysoko. Nie aż tak, jak Hulka, ale lepiej, niż Iron Mana 2.
Moja ocena: 4/5Nawiązania do pozostałych Avengersów: Gdy akcja toczy się w trakcie II wojny światowej poznajemy ojca Iron Mana - Howard Starka. Tajemniczy świecący sześcian pochodzi planety Lodowych Gigantów (o których więcej można dowiedzieć się w Thorze). We współczesności z kolei ponownie pojawia się Nick Fury.
...to samo w 3D...
... i HISHE
Nie zachwyciłam się tym filmem za pierwszym razem. W tym tygodniu postanowiłam dać mu jeszcze jedną szansę gdyż wiem, że czasem zdarzają się takie rzeczy, do których przekonujemy się dopiero za drugim podejściem. Ale niestety - tym razem też nic z tego nie wyszło.
Mój główny zarzut dotyczący Thora się nie zmienia. Gdyby proporcje pomiędzy ziemską i asgardzką częścią przygód nordyckiego boga były takie same, jak na zwiastunie tego filmu - wyszło by z tego coś ciekawego.
Dostrzegłam też coś, co umknęło mi za pierwszym razem. Mianowicie - scenografia, kostiumy i efekty specjalne z Asgardu są strasznie kiczowate. Gdy oglądałam poprzednie filmy z Avengersami, byłam w stanie uwierzyć, że zbroja Iron Mana, tarcza Kapitana Ameryki lub zielony Hulk są prawdziwi. Tymczasem mieszkańcy krainy nordyckich bogów wyglądają jak fani jakiejś gry RPG, którzy wyposażeni w plastikowe zbroje i broń, wybrali się na zlot Comic-Conu (a nawet gorzej, bo niektóre stroje uczestników Comic-Conu prezentują się naprawdę świetnie). Znów: jestem w stanie zrozumieć, że miało to w jakiś sposób nawiązywać do komiksowego pierwowzoru. Ale z drugiej strony - nie wszystko, co zostało pokazane na obrazkach równie dobrze wygląda na kinowym ekranie. I Thorowi przydałoby się podobna zmiana wyglądu, jak Kapitanowi Ameryce.
Ale to jeszcze nie koniec. Thor bowiem, choć z charakteru bardzo podobny do Tony'ego Starka, jak dla mnie nie posiadał uroku osobistego. To sprawiło, że stał się jednym z wielu innych filmowych bohaterów, którego losy w ogóle mnie nie obchodziły. A to naprawdę bardzo, bardzo źle o nim świadczy.
Moja ocena: 1/5Nawiązania do pozostałych Avengersów: Wczoraj wspomniałam, że w ostatniej scenie Iron Mana 2 pracujący dla S.H.I.E.L.D. agent Coulson udał się do miejsca, gdzie upadł młot Thora. No i w tym filmie facet kontynuuje swoją misję. Poza nim poznajemy (również pracującego dla S.H.I.E.L.D.) Clinta Bartona/Hawkeye'a, czyli tego kolesia, którego na zwiastunach Avengersów możecie zobaczyć z łukiem. Gdy na Ziemi pojawia się humanoidalny, ziejący lawą żelazny stwór z Asgardu, ludzie z S.H.I.E.L.D. w pierwszej chwili myślą, że jest to nowy wynalazek Starka. Ale oczywiście szybko przekonują się, że się mylą. Poza tym w ostatniej scenie (po napisach końcowych, ech) pojawia się Nick Fury i świecący sześcian z Kapitana Ameryki.
...to samo w 3D...
...i HISHE
Na zakończenie napiszę jeszcze jedną rzecz. Gawith wspomniał wczoraj, że niezbyt cieszą go wiadomości o tym, że mają powstać kolejne części Thora, Kapitana Ameryki albo Hulka. Jeśli chodzi o mnie, to choć nowemu Iron Manowi mogę powiedzieć „tak”, to w przypadku innych Mścicieli, wystarczy mi to, co powstało do tej pory. Wiem jednak, że w planach jest film o Nicku Fury i na niego akurat wybrałabym się dość chętnie, bo grana przez Samuela L. Jacksona postać prezentuje się całkiem ciekawie.
Jednakże, ze wszystkich osób, które pojawiły się w Avengersach do tej pory tak naprawdę najbardziej ucieszyłabym się, gdyby ktoś zekranizował jakieś przygody Howarda Starka. Nie wiem co prawda, czy ten bohater odegrał kiedyś w komiksach jakąś pierwszoplanową rolę, ale sposób, w jaki facet został pokazany w Kapitanie Ameryce bardzo mi się podobał. Z tym, że gdyby taki film powstał, Howard Stark musiałby się na tyle różnić od swojego syna, żeby ktoś nie pomyślał, że jest to jakiś Iron Man żyjący w czasie hmm... powiedzmy - Zimnej Wojny.
Pozostałe wpisy związane z Avengersami:
Ej, co trzeba mieć, żeby obejrzeć taki trailer w 3d - drogi monitor i bryle na usb czy zeza?
OdpowiedzUsuńZ bohaterów też najbardziej lubię Tony'ego, ale najlepszym filmem był "Kapitan". "Thor" był durny jak Pamiętniki z Wakacji, ale miał Natalię Portman, kilka tekstów, z których ryłem i w sumie był najbardziej parodny z tych filmów.
@Ej, co trzeba mieć, żeby obejrzeć taki trailer w 3d - drogi monitor i bryle na usb czy zeza?
UsuńJa mam okulary z gazety, z niebiesko-czerwonymi foliowymi szybkami i skarbonkę, do której odkładam kasę na prawdziwy monitor 3D. Zeza nie próbowałam robić, bo bałam się, że mi potem zostanie na zawsze. A wtedy z trójwymiarowością w codziennym życiu miałabym problem.
Od jakiegoś czasu YT sam włącza 3D w każdym filmie HD, ale ja wolę wgrywać je w takiej wersji osobno, bo po pierwsze - jakość obrazu jest wtedy lepsza, a po drugie - automat sprawdzający, czy prawa autorskie nie są naruszane póki co nie radzi sobie z obrazem w 3D, więc łatwiej go oszukać (już kilka razy zdarzyło mi się, że wideo w 3D przeszło bez problemu, a to w 2D zostało zablokowane).
Aha, jeszcze jedno - film 3D w czerwieni i cyjanie najlepiej oglądać w skali szarości - wtedy więcej rzeczy „wychodzi” z ekranu.
Co się zaś tyczy „Thora” - też uważam, że Portman miała tam najlepszą i najfajniejszą rolę.
Jeszce w "Thorze" jakis mezczyzna wspomina jego dziewczynie, po tym jak S.H.I.E.L.D zabralo jej notatki, ze znal naukowca, ktory zajmowal sie promieniami gamma, ale po tym, jak S.H.I.E.L.D sie nim zainteresowal, sluch po nim zaginal. Chodzilo mu o Bruce'a Bannera, ktorego w "Avengersach" znaleziono gdzies w spokojnym miejscu w Azji, gdzie zaszyl sie, by nie moc nikomu zrobic krzywdy.
OdpowiedzUsuń