Dopadła mnie ostatnio wena, co samo w sobie nie jest niczym złym. Jednak natchnienie nie było związane z pisaniem, w związku z czym, jak pewnie zauważyliście - dyrdymałowe blogi poszły w odstawkę na jakiś czas.
Dziś skończyłam zabawę i chcę podzielić się z wami jej wynikiem. Bo choć wszelkiego typu widełka montuję przede wszystkim dla własnej satysfakcji, to jednak zawsze radość jest większa, gdy poza mną filmik zobaczą jeszcze inni. Czyli w tym wypadku - wypada na to, że to będziecie wy.
Dwadzieścia pięć lat temu William Fichtner po raz pierwszy stanął przed kamerą i wystąpił w serialu As the World Turns. To była taka opera mydlana - coś w stylu Mody na sukces do kwadratu. Produkcja tak mydlana, że - tu przyznam się szczerze - nie byłam w stanie przebrnąć nawet przez jeden odcinek, w którym pojawił się Fichtner. I te dwa krótkie fragmenty ATWT, które z kronikarskiego obowiązku wmontowałam w widełko, są tak naprawdę jedynymi, które obejrzałam.
Po As the World Turns na szczęście było już znacznie lepiej. Fichtner stworzył fantastyczną rolę Grace Under Fire, a później pojawił się w wielu filmach, serialach oraz innych produkcjach. O części z nich wspominałam z resztą już kiedyś, w osobnym wpisie.
W swoim widełku zaprezentowałam dwadzieścia pięć ról Fichtnera, co jest tylko niewielkim wycinkiem, z naprawdę dużego dorobku tego aktora. Zwłaszcza, że William poza występami w filmach i telewizji, czasem użycza swojego głosu w grach komputerowych oraz innych produkcjach. Nie wspominając już krótkich skeczach z jego udziałem, które można znaleźć na Funny or Die oraz innych YouTubach.
Ach, no i prawie zapomniałam o najważniejszym. Dzisiaj Fichtner ma urodziny. Ale czy facet zamierza przejść na emeryturę? W żadnym wypadku! A jeśli nie będzie końca świata (a obstawiam, że Ziemia ma datę ważności dłuższą, niż do grudnia), to przyszły rok upłynie pod znakiem Fichtnera. Mówię wam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.