oraz inne związane z tym tematem głupoty

niedziela, 22 września 2013

Krótkie Recki: Letnie hity

Jak wiadomo, największy wysyp filmowych super produkcji następuje wtedy, gdy słoneczko przygrzewa i wszyscy tylko marzą, by skryć się w ciemnych, klimatyzowanych salach kinowych. Ja niestety, z powodu tegorocznego natłoku innych spraw, nie miałam tego lata wiele czasu na wypady do kina. W sumie widziałam tylko trzy produkcje, z których dwie już tutaj zrecenzowałam. Co do reszty, w kilku przypadkach na film planowałam się wybrać, ale ostatecznie mi się to nie udało, a w innych - produkcja nie wydawała mi się warta mojego czasu oraz pieniędzy i po prostu ją sobie darowałam.

Teraz jednak wszystkie te filmy powoli zaczynają się ukazywać się na DVD. I dzięki czemu część z nich udało mi się już obejrzeć w domowym zaciszu.


Niepamięć (Oblivion)

Popełniłam błąd i obejrzałam HISHE na temat tego filmu pomimo, że autorzy animacji ostrzegali, że zaserwują widzom wielki spoiler. A ponieważ w tym wypadku końcowy twist był naprawdę duży, nieco popsuło mi to późniejsze oglądanie Niepamięci.

ALE z drugiej strony tak sobie myślę: czy to nie czyni tej produkcji czymś jednorazowym? Filmem, którego oglądanie bawi jedynie za pierwszym razem, a później, gdy zna się zakończenie, już nie. Do naprawdę dobrych filmów wciąż się wraca, pomimo że zna się na pamięć każdą scenę i dialog. Czy komukolwiek będzie się chciało obejrzeć Niepamięć po raz drugi, gdy wie się jakie będzie zakończenie? Bo mi raczej nie. Zwłaszcza, że końcowe rozwiązanie, choć zaskakujące, nie jest jedyne w swoim rodzaju - podobne twisty widziałam już wcześniej, w wielu filmach (których tytułów nie będę wymieniać, bo to też byłby w pewnym sensie spoiler). Ale w tych innych przypadkach twórcy bardzo często dodatkowo zmuszali widza do jakiejś refleksji. Tymczasem Niepamięć, choć serwuje naprawdę ładne efekty specjalne, głównego bohatera, którego da się lubić i kilka całkiem efektownych scen, koniec końców okazuje się być dziełem dość płytkim i momentami nieco nudnym.

Moja ocena: 3/5


Iron Man 3

Na początek drobna dygresja. Jak wspomniałam wcześniej (i to nie tylko dzisiaj): do dobrego filmu z przyjemnością się wraca i to wiele razy. W przypadku Avengersów odkryłam jakiś czas temu, że w produkcji tej jest kilka scen, których oglądanie wciąż mnie cieszy, ale to nie jest film, który chciałoby mi się ponownie oglądać w całości.

Podobny problem jest z Iron Manem 3, który był o niebo lepszy od części drugiej, ale pierwszym przygodom Tony'ego Starka nie dorastał do pięt. I podobnie, jak w przypadku Avengersów posiada kilka niezłych momentów, ale w całości jego oglądanie więcej, niż jeden raz, jest nieco nużące.

Moja ocena: 4/5


Pacific Rim

Film o wielkich robotach walczących z gigantycznymi potworami. Tylko tyle i aż tyle. Bez zbędnego gadania i niepotrzebnych dłużyzn. Dynamiczny, wgniatający w fotel, ale jednocześnie piękny i w świetny sposób wykorzystujący trójwymiar. Co prawda niezbyt polubiłam głównego bohatera, ale wszystkie inne elementy sprawiły, że na seansie bawiłam się znakomicie.

Niektórzy kpią, że tego typu filmy są mało ambitne, przewidywalne, i że to rozrywka dla mas, tworzona tylko dla pieniędzy. Może to i prawda. Ale patrząc na inne superprodukcje z tego roku oraz poprzednich kilku lat - jak się okazuje, zrobienie dobrego blockbustera wcale nie jest tak proste, jak mogłoby się wydawać. A reżyser Pacific Rim - Guillermo del Toro - zrobił to w sposób naprawdę mistrzowski.

Moja ocena: 6/5


Iluzja (Now you see me)

Film obejrzałam dwukrotnie: najpierw w pojedynkę, później z rodzicami. I tutaj sytuacja była odwrotna, niż w przypadku Niepamięci, czyli pomimo znajomości zakończenia, oglądanie Iluzji wciąż było dla mnie nie lada rozrywką. Zwłaszcza, że twórcy filmu zadbali tutaj o najdrobniejsze szczegóły, dzięki czemu nawet podczas drugiego oglądania dostrzega się w Iluzji jakieś znaczące detale, których nie zauważyło się za pierwszym razem.

Dodatkowym plusem jest to, że w filmie nie ma podziału na dobrych i złych bohaterów, dzięki czemu jednakowo kibicuje się zarówno uciekającym magikom jak i goniącej ich policji. Co jeszcze? Na pewno warto wspomnieć o dynamicznej fabule, częstych zwrotach akcji oraz oczywiście - zaskakującym zakończeniu. To wszystko sprawia, że oglądanie Iluzji jest tak samo dużą frajdą, jak obserwowanie magicznych sztuczek Davida Copperfielda.

Moja ocena: 6/5


Epic (Tajemnica Zielonego Królestwa)

Bardzo ładnie zrobiona bajka, z wieloma naprawdę epickimi scenami. Do tego bohaterowie, którym kibicuje się od pierwszej sceny (polubiłam nawet Królową, mimo iż była to postać bardzo epizodyczna). Co mi się jednak najbardziej spodobało, to zakończenie. Bo niby zgodnie z tradycją dobro zwyciężyło, ale później twórcy filmu zafundowali nam kilka niesztampowych rozwiązań. To znaczy ja byłam zaskoczona, bo spodziewałam się że niektórzy bohaterowie skończą zupełnie inaczej.

Polecam wersję z oryginalnym, angielskim dubbingiem, bo ta po polsku brzmi niestety dużo gorzej.

Moja ocena: 5/5


World War Z

Jak zapewne wiecie, nie lubię produkcji o zombiakach. Ale jednocześnie zawsze staram się dawać tym przegniłym potworkom szansę. Zwłaszcza, gdy chodzą słuchy, że coś z ich udziałem jest warte obejrzenia. Tak było w przypadku World War Z. Choć też nie tak całkiem do końca, bo o produkcji tej czytałam zarówno opinie pełne zachwytu, jak i takie, że książka była lepsza, a film jest przekombinowany, nielogiczny i do kitu.

Mnie jednak całość się podobała i to bardzo. Polubiłam głównego bohatera, który po części niczym Rambo, był nie do zatrzymania i zniszczenia, ale jednocześnie była to postać niezwykle ludzka. Bał się, pudłował, kiedy strzelał i widać po nim było, że to nie jest były komandos, tylko urzędnik, który częściej, niż inni ludzie pracował w trudnych warunkach. Z tego samego powodu polubiłam jego żonę, która w sytuacji zagrożenia zachowała zimną krew i przy okazji zachowywała się niezwykle racjonalnie.

Zombiaki także były ok. Udało się z nich wykreować naprawdę groźnych przeciwników: szybkich, agresywnych i takich, którzy nie zdają się być zbudowani z plasteliny (jak chociażby truposze z The Walking Dead). Podobało mi się także, że przyczyną całego zamieszania nie był zmodyfikowany genetycznie wirus grypy wyhodowany w super tajnym wojskowym laboratorium, który wymknął się spod kontroli, tylko jakiś (w domyśle) naturalnie zmutowany bakcyl, który wyewoluował w tropikalnym buszu.

Co prawda World War Z nie jest dziełem idealnym i naprawdę posiada wiele głupot w scenariuszu (w tym absolutny hicior: amputowanie dłoni jednym ciachnięciem noża). Ale te niedociągnięcia zupełnie nie przeszkadzały mi w odbiorze całości.

Moja ocena: 5/5


Star Trek Into Darkness (W ciemność. Star Trek)

Pierwszy Star Trek niezbyt mi się podobał. Drugi był nieco lepszy, ale też nie trafił w moje gusta.

Winę częściowo może za to ponosić J.J. Abrams, który tworzy albo rzeczy, które niezwykle mi się podobają (jak fantastyczny Wiecznie młody z Melem Gibsonem), albo takie, które zupełnie mi nie odpowiadają (tu przykładowo: Super 8). Ale nigdy nie są to produkcje, które na skali lubienia i nielubienia znalazłyby się gdzieś na środku. A na pytanie „czy podobał ci się nowy Star Trek?” nie mogę odpowiedzieć „tak”.

Drugim elementem, który zdecydowanie wpłynął na mój negatywny odbiór Into Darkness byli główni bohaterowie. Bo o ile zarówno tutaj, jak i w pierwszej części Star Treka, wszystkie postaci drugoplanowe polubiłam od pierwszych scen z ich udziałem, tak Kirk i Spock posiadali w sobie coś (czego nie potrafię dokładnie zdefiniować) co mnie cholernie irytowało. W Into Darkness miałam też drobny problem z Benedictem Cumberbatchem, którego postać, choć dużo ciekawsza od wcześniej wspomnianej dwójki, także była kimś, komu nie byłam w stanie kibicować.

Ostatnim czynnikiem, który wpłynął na mój odbiór filmu był natomiast wielki szum z nim związany. Wszyscy o Star Treku pisali i się nim zachwycali. Spodziewałam się więc po tej produkcji niewiadomo czego. A zamiast tego dostałam dzieło, które choć dobrze nakręcone, nie zdołało przeskoczyć poprzeczki, którą mu zawiesiłam.

Moja ocena: 3/5

1 komentarz:

  1. Na Niepamięci również się zawiodłem. Efekty był mega, ale fabuła troszkę naciągana i nie wykorzystano całego potencjału.

    W Iluzji wyjątkowo podobał mi się Harrelson, pozostali grali dobrze, ale nie rewelacyjnie. Pomysł niezły, wykonanie również, ale w gruncie rzeczy nie byłem specjalnie zaskoczony zagadkami i ich rozwiązaniami.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...