oraz inne związane z tym tematem głupoty

środa, 12 lutego 2014

DFS-y 2013

Ludzie listy podsumowujące piszą, więc i na mnie przyszła pora. Wzięłam się w garść, przejrzałam, jakie głupoty powypisywałam tutaj w przeciągu ostatniego roku i zrobiłam podsumowanie A.D. 2013. Wyróżnień przyznałam nieco więcej niż rok temu, bo szkoda się ograniczać, czyż nie? Zapraszam do lektury!


FanVidy

Najlepszy Fanvid animowany:
Breaking Bad Illustrated

Nie wiem, czy autor tego arcydzieła zrobił je na zamówienie, czy też w wyniku miłości do serialu. To nie ma jednak znaczenia. Liczy się efekt, który jest po prostu piękny i jednocześnie świetnie oddaje ducha Breaking Bad.


Najbardziej utalentowany, odkryty przeze mnie w tym roku twórca:
John Smith

Wielki fan Doctora Who, który jednak, w odróżnieniu od innych whovian tworzących fanvidy, nie robi po prostu montażu z różnych fragmentów serialu. Zamiast tego, przy pomocy mniejszych lub większych manipulacji oraz efektów specjalnych, tworzy dzieła zupełnie nowe.


Najciekawszy multi fandom:
Percussive Maintenance

Ponieważ żaden inny fanvid nie uderzył mnie w tym roku tak bardzo.


Najlepszy fanvid podsumowujący:
Breaking Bad - The Ecstasy of Gold

Twórca filmiku pracował nad nim chyba przez trzy ostatnie sezony serialu - co roku dokładając dalszą część. Wszystko sprawia jednak zupełnie spójne wrażenie. I co ważne, pomimo ośmiu minut długości - całość ogląda się fantastycznie od pierwszej, do ostatniej sekundy. Ach i jeszcze jedno - autor widełka pochodzi z Polski!


Seriale

Największe serialowe rozczarowanie:
Following

Produkcja miała gigantyczny potencjał: ciekawy pomysł, świetnych aktorów. Skończyło się jednak na całkowitym braku logiki, beznadziejnym przedstawieniu bohaterów i przede wszystkim: totalnej nudzie.


Serial, o którym nikt nie mówi, choć moim zdaniem się powinno:
Jack Taylor

To taki nie do końca serial, i też nie do końca pochodzi z zeszłego roku. Ale mniejsza o to. Bo produkcja ma fantastyczny klimat, świetnych bohaterów, a każdy odcinek poziomem przewyższa wiele filmów sensacyjno-detektywistycznych.


Najciekawszy serialowy bohater:
Doktor (Dziewiąty i Dziesiąty)

Ponieważ nie mogłam się zdecydować, trafiają tu aż dwie postacie (które de facto są tym samym bohaterem). Za niezwykły optymizm i pogodę ducha. Za to, że Doktor nigdy się nie poddawał. Za sposób, w jaki zachwycał się światem. Za TARDIS, śrubokręt soniczny i psychoaktywną wizytówkę. Oraz za to, że wisząca nad biurkiem podobizna Dziesiątego motywowała mnie do pisania pracy licencjackiej i - ponieważ nie zdjęłam jej ze ściany do tej pory - wciąż zagrzewa mnie do działa.


Szkoda, że to już koniec:
Breaking Bad

Nie jest przesadą nazywanie tej produkcji arcydziełem. Co prawda serial miewał czasem gorsze momenty, ale pomimo to, nie dało się go nie kochać i nim zachwycać. Szczęśliwie, twórcy Breaking Bad postanowili zakończyć całą historię w odpowiednim momencie i uczynili to z prawdziwą klasą. Cieszę się więc, że historia Waltera skończyła się właśnie w taki sposób. Ale jednocześnie - będę tęsknić zarówno za nim, jak i całym uniwersum tego serialu.


Niecierpliwie czekam na ciąg dalszy:
House of Cards

Pierwszy sezon zakończył się drobnym cliffhangerem, było to jednak zagranie bardzo eleganckie, a nie na zasadzie: OMG, co dalej, co dalej?! Był w tym jakiś spokój, który jednak przypominał ciszę przed burzą. A ja liczę na to, że w drugim sezonie na widzów będzie czekała prawdziwa nawałnica, z dużą ilością gromów z jasnego nieba.


Największe serialowe odkrycie w tym roku:
Good Wife

Jakoś nigdy nie kręciły mnie produkcje o sprawach sądowych. Tutaj jednak nie dostałam typowego proceduralu prawniczego, ale przede wszystkim świetny dramat obyczajowy, z mnóstwem nietuzinkowych postaci, którym po prostu nie można nie kibicować.


Najlepsza serialowa premiera:
Hannibal

Wahałam się między tą produkcją i House of Cards. W ostatecznym rozrachunku wybieram jednak Hannibala, gdyż tytułowy bohater tej produkcji stwierdził, że jeśli nie wygra w tej konkurencji, to zaprosi mnie do siebie na kolacje. A jak wiecie, w przypadku kolacji u Hannibala nigdy nie wiadomo, czy osoba zaproszona skończy zajadając się kotletem przyrządzonym z innego człowieka, czy też sama zostanie daniem głównym.


Największe serialowe wydarzenie:
50-cio lecie Doctora Who

BBC pokazało, jak powinno się promować seriale. Zbudowało wokół Dnia Doktora odpowiedni klimat, wykorzystało wszelkie możliwe kanały łączności z widzami, wypuściło masę materiałów dodatkowych. A sam promocyjny odcinek pokazało niemalże we wszystkich krajach na świecie, w tej samej chwili. Tak się właśnie powinno świętować!


Najciekawszy serialowy materiał bonusowy:
The Five(ish) Doctors Reboot

Osoby niezorientowane w temacie zupełnie nie zrozumieją o co w tym chodzi. Natomiast fani będą mieli świetną zabawę podczas oglądania. Chyba równie dużą, jak wcześniej mieli twórcy tego filmiku. Najpiękniejsze jest jednak to, że powstało dzieło stworzone nie tyle przez twórców, co po prostu fanów Doctora Who, zaadresowane do innych miłośników serialu.


Po prostu NAJLEPSZY serial w tym roku:
Broadchurch

Ciężko było mi się zdecydować, ostatecznie stwierdziłam jednak, że jeszcze trudniejsze, niż nakręcenie dobrego serialu, jest nakręcenie bardzo realistycznego, dobrego serialu. Takiego, w którym uwierzymy, że coś podobnego mogłoby spotkać także nas, gdzie pokazana zostanie nuda życia codziennego, rozwiązywanie zagadki kryminalnej nie będzie sprowadzało się do rysowania mind-mapy na białej tablicy, a policjanci ani razu nie użyją broni palnej. A właśnie to wszystko było w Broadchurch. I co więcej - oglądanie czegoś takiego ani trochę nie nudziło. Nawet, gdy wiedziało się już, kto zabił.


Animki

Największe animkowe rozczarowanie:
Strażnicy Marzeń

Miał być łamiący stereotypy, pozytywnie zakręcony, pełen akcji film bożonarodzeniowy, a wyszła rzecz nieciekawa i łopatologicznie moralizująca. Dzieciaki być może bawiły się dobrze. Ale ja już nie. A jak wiadomo - w obecnej chwili bajki powinno się tworzyć także z myślą o dorosłych widzach.


Największe animowane odkrycie tego roku:
Jak ukraść księżyc

Jakoś tak się złożyło, że nie wspomniałam w tym roku bezpośrednio o tym filmie. Niemniej jednak bardzo mnie on zachwycił - przede wszystkim ze względu na postać głównego bohatera oraz humor zawarty w bajce.


Najładniejszy, nietegoroczny film animowany:
Sekret Księgi z Kells

Za pokazanie, że tradycyjna, dwuwymiarowa animacja jeszcze nie zginęła.


Najładniejszy, tegoroczny film animowany:
Krudowie

Za kolorowego tygrysa oraz całą resztę filmu.


Filmy

Największe filmowe rozczarowanie:
Elysium

(Żeby nie było niedomówień: film nie „wygrywa” w tej konkurencji z powodu tego, że bohater Fichtnera zostaje w nim dość szybko uśmiercony - Fichtner umiera plus minus w co trzecim filmie, coś takiego nie jest więc w stanie mnie zdenerwować.)

Wymieniam ten tytuł, ponieważ liczyłam na dzieło równie zaskakujące, co Dystrykt 9, otrzymałam natomiast twór mocno przewidywalny, bez ciekawych bohaterów i z przesłaniem, które nie tylko zupełnie do mnie nie trafia, ale także - z którym całkowicie się nie zgadzam.


Największa filmowa niespodzianka:
World War Z

Spodziewałam się kolejnej głupiej i absurdalnej kinowej papki o zombiakach, a dostałam całkiem niezły, trzymający w napięciu film akcji.


Najbardziej odjazdowy film:
Pacific Rim

Bo dawno nie widziałam, by ktoś anulował apokalipsę w tak efektowny sposób.


Najbardziej poruszający film:
Grawitacja

Ponieważ niewielu filmom zdarza się tak mocno poruszyć moim żołądkiem.


BONUS

Największe aktorskie odkrycie tego roku:
David Tennant

Bo jak się okazało, rola Doktora nie była jedynym wartym zauważenia występem w karierze aktora. Odkryłam, że Tennant zagrał w wielu wspaniałych filmach, wszędzie dając fantastyczny popis swoich zdolności. Poza tym facet zdaje się być niezwykle zabawnym i miłym człowiekiem, więc po prostu - trudno go nie lubić.


Najciekawszy, tegoroczny wywiad z Fichtnerem:
Pronto Interview

Wyróżnienie dla pana prowadzącego „przesłuchanie” oraz oczywiście dla samego Williama, za to że wziął udział w całej zabawie i wypadł przy tym znakomicie.



Być może zauważyliście, że czegoś w tegorocznej liście brakuje. Nie wymieniłam rzeczy, która na wszelkich rozdaniach złotych statuetek jest najistotniejsza - czyli najlepszego, moim zdaniem, filmu minionego roku. Sama jestem tym dość mocno zaskoczona. Ale nie byłam w stanie niczego wybrać. Nie z powodu tego, że w roku 2013 nie powstał ani jeden dobry film. Wręcz przeciwnie - rok ten był dla kina dość udany. Jednakże żaden film nie zachwycił mnie tak bardzo, bym stwierdziła, że oto jest najlepsza produkcja, jaką ostatnio widziałam. Przez chwilę zastanawiałam się nad Grawitacją, ale nie, to jednak nie jest takie dzieło. DFS za najlepszy film nie trafi więc w tym roku do nikogo. Ale czy to jest naprawdę takie złe? Chyba nie. I być może w przypadku innych nagród powinno się postępować podobnie, co byłoby sygnałem dla twórców, że w danym roku nie do końca się postarali?

Brak komentarzy:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...